Do Matki Bożej pielgrzymowali członkowie grup modlitewnych o. Pio, rolnicy, pszczelarze i... "Kumotry".
Ks. Andrzej rozpoczął homilię od zacytowania krótkiego fragmentu z książki Ignacego Maciejowskiego pod tytułem „Matka”. Następnie nawiązał on do wielkiej miłości Ojca Pio do Matki Najświętszej i tematu, który tego dnia rozważaliśmy na odpuście. Święty ten zwykł mawiać, że Maryja to cały „ocean miłości”. U Niej nie było złośliwości, złych słów i zawiści. Ona, kiedy dowiedziała się o stanie swej krewnej Elżbiety, z pośpiechem wyruszyła jej z pomocą. Kiedy musiała znosić trudy życia, czy to w stajence betlejemskiej, czy to w Egipcie, uciekając, by ratować życie Jezusa, nie narzekała, nie nienawidziła tych, którzy wyrządzali zło. Ona jest dobra ponad miarę, miłosierna, wstawia się nawet za tymi, którzy krzyżują Jej Syna.
Gdy człowiek zbłądzi, czasem instynktownie boi się Pana Boga, boi się, że Ojciec mógłby okazać się surowy i wtedy odruchowo ucieka się do łagodnej i dobrej Matki. Kaznodzieja nawoływał też, że dobroć jest naszym powołaniem i zadaniem w dzisiejszym świecie. Dobroć to nic innego jak dawanie siebie innym. Okazując innym dobroć, dajemy to, co mamy najcenniejszego. Aby ta miłość wzrastała, trzeba ją pilnie pielęgnować. Dlatego przybywszy do Matki Tuchowskiej, musimy powiedzieć: „precz z zazdrością, precz z zawiścią, precz z samolubnością, precz z nienawiścią”, bo to są śmiertelni wrogowie dobroci. Pielęgnowanie tej dobroci polega na wykonywaniu drobnych uczynków, drobnych gestów dobroci. Na zakończenie ks. Andrzej prosił nas, abyśmy stawali się aniołami dobroci, czerpiąc z wielkiego oceanu dobroci, którym jest Serce naszej Matki.
O 10.40 Siostry Sługi Jezusa ponownie poprowadziły „kwadrans powołaniowy”, a o 11.00 na placu sanktuaryjnym rozpoczęła się Eucharystia. Na tę Mszę Świętą licznie przybyli rolnicy i pszczelarze. Głównym celebransem i kaznodzieją był ks. prałat Jan Wnęk.
W kazaniu nawoływał, byśmy byli ludźmi dobroci. Apostolstwo dobroci jest bowiem najbardziej zrozumiałe dla człowieka, dlatego też najbardziej skuteczne. Powinniśmy brać przykład z naszego Pana Jezusa Chrystusa, który wszystkim czynił dobrze. Uzdrawiał chorych, głuchych i niewidomych, przebaczał grzesznikom, służył radą nawet w nocy, często rezygnując z własnego odpoczynku i chwili wytchnienia. Jezus dawał ludziom odrobinę ziemskiej radości, by zaraz podnieść ich oczy ku Bogu. Tak samo kazał czynić swoim uczniom, gdy powiedział im, by uzdrawiali chorych i głosili Ewangelię.
Kiedy okazujemy dobroć, stajemy się bardziej podobni do Boga, bo jak powiedział sam Jezus: „Czemu nazywasz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg”. Wszystko, co jest w nas dobrego, jest „odblaskiem”, „wcieleniem” Bożej obecności. Jezus, wiedząc, że będziemy potrzebować znaków takiej miłości i dobroci, dał nam Maryję. Ona widziała w Sercu Jezusa miłość i pragnienie dobra. Ona wyszła naprzeciw tym pragnieniom swego Syna i poprosiła Go w Kanie o pierwszy znak. Także dzisiaj wychodzi Ona naprzeciw pragnieniom Jezusa i naprzeciw naszym potrzebom.
Kaznodzieja przestrzegał, że w sercu, w którym nie ma dobroci, szatan może zasiać egoizm, złość, gniew. Co zrobić z takim sercem? Należy wyjść poza siebie, do Boga, do świata, do ludzi. Następnie ks. prałat napomniał nas, że ziemia została nam dana w dzierżawę od samego Boga, dlatego należy nią dobrze dysponować, przez uczciwą pracę. Musimy pamiętać, że pieniądze nie są najważniejsze. Ksiądz Jan wzywał też do odpowiedzialnego korzystania z chemii rolniczej, by nie niszczyć naszego zdrowia, przyrody i mienia innych ludzi. Na koniec kaznodzieja zwrócił się do Matki Bożej: „Obyśmy w dobroci stawali się podobni do Ciebie i Twojego Syna”. Podczas Mszy Świętej rolnicy i pszczelarze w procesji złożyli obfite dary z owoców swojej pracy. Na zakończenie wierni w procesji eucharystycznej obeszli z Najświętszym Sakramentem bazylikę wśród radosnych śpiewów.