Dlaczego Maryja poszła do Elżbiety? Czy nie powinna zostać z Józefem, który zastanawiał się, co ma czynić, jak się zachować w tej nowej i trudnej dla nich sytuacji?
Słowo…, tym którzy Je przyjęli dało moc (por. J 1,12)
W wydarzeniu zwiastowania Odwieczne Słowo Boże stało się ciałem i zamieszkało pośród nas (J 1,14). To przesłanie, choć dla wielu jest jakby oczywiste, dla Maryi było ze wszech miar niezwykłe. Prawda o wcieleniu dla każdego winna być powodem nieustannego zadziwienia i uwielbienia. Nie widzialny ani nie wyobrażalny, Ten, który nawet tak naprawdę nie może być pomyślany czy pojęty – Bóg – „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobny do ludzi” (Flp 2,7). Maryja poczęła i nosiła pod swoim sercem Boga. Ma Go porodzić. Bóg udziela Maryi niezwykłej łaski. Ma Ona począć Nieogarnionego, ma zrodzić Stwórcę wszystkiego. Oto narodzi się Jezus – imię, które oznacza łaskę i Boże zbawienie. Jezus – to Bóg, który jest dla nas łaską i zbawieniem.
Niezwykła tajemnica, która dokonała się w wydarzeniu zwiastowania, nie kończy się Łukaszowym stwierdzeniem: „wtedy odszedł od Niej anioł” (Łk 1,38). Odejście Bożego posłańca nie jest końcem sceny, końcem tego opowiadania, gdyż ewangelista nie daje znaku, że zaczyna nowy przekaz. Wręcz przeciwnie. Czytając ostatni wers sceny zwiastowania i pierwsze słowo, które rozpoczyna opis nawiedzenia, można mówić o pewnej ciągłości. Widać to szczególnie dobrze, gdy spojrzymy w tekst grecki. Autor Trzeciej Ewangelii bowiem pisze: „wtedy odszedł od Niej anioł” (Łk 1,38) i zaraz potem – kontynuując niejako tą historię – notuje: „Anastasa de Mariam…” – „wstawszy zaś Maryja” (Łk 1,39) i dalej przekazuje: „w tych dniach pobiegła w góry z pośpiechem [z gorliwością] do miasta w Judei i weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” (Łk 1,39-40).
Znamienny jest sam początek przekazie o nawiedzeniu: „Anastasa de Marian…”. Tłumacząc do-słownie oczywiście otrzymujemy znany nam dobrze przekaz: „Wstawszy zaś Maryja…” i dalej kolejne słowa, informują o pospiesznym pójściu Maryi w góry do miasta w Judei. Użyty przez św. Łukasza greckie słowo „anastasa” obok podstawowego znaczenia: wstać, powstać, podnieść (gr. czasownik anistemi), ma także znaczenia: zmartwychwstać, powstać do życia, a zatem można je przetłumaczyć jako: powstać do życia; powstać na nogi . Gdy wejdziemy do Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie i do pustego Grobu Pańskiego, gdy uklękniemy przed pustą płytą grobową, gdzie spoczywało ciało Pana, nad płytą na proporcu zobaczymy pełen radości i nadziei grecki napis: „Christos anesth” – Chrystus Zmartwychwstał. A zatem grecki termin anesth oznacza wstać, powstać, ale kieruje też nasze myśli ku prawdzie o zmartwychwstaniu. W takim znaczeniu występuje ten czasownik także w wielu tekstach nowotestamentalnych (zob. m.in. Łk 14,14; 24,7. 46; J 5,29; 6,39). W wielu także tekstach Nowego Testamentu, słowo „anistemi” oznacza powstanie do nowego życia, słowo to niejako daje początek czemuś nowemu, nowemu – odmienionemu istnieniu: uzdrowiona kobieta wstaje (Łk 4,39); wstaje paralityk (Łk 5,25); chromy powstaje (Łk 6,8); marnotrawny syn postanawia wstać i wrócić do domu ojca (Łk 15,18). Znamienne jest że pierwsze i ostatnie słowo „anistemi”, w Ewangelii wg św. Łukasz, oznacza powstanie – obudzenie się do nowego życia – a niektórzy powiedzą zmartwychwstanie do nowego życia (zob. Łk 1,39 i 24,33[4]).
Piszą o anastaza Maryi Łukasz przekazuje prostą i jednoznaczną informację: Kiedy od Maryi odchodzi anioł, Ona wstaje i wyrusza pospiesznie do górskiej krainy do miasta w pokoleniu Judy, do swojej krewnej Elżbiety. Jednak w tej informacji Łukasz zawiera głębsze przesłanie. Oto Odwieczne Słowo zamieszkało w Maryi. A zatem stało się w Niej Słowo – stało się w Niej Nowe Życie. Stało się w Niej i Ona też niejako na nowo zaczęła żyć. Zaczęła nowe życie. Dokonało się w Niej powstanie do życia – można by rzec – swoiste zmartwychwstanie. Powstanie do nowego życia.
I czytając cały Łukaszowy przekaz trzeba cały czas mieć w pamięci, że oto pod sercem Maryi mieszka Słowo. „A tym, którzy je przyjęli dało moc” (J 1,12).