Przekaz o pobycie dwunastoletniego Jezusa w świątyni stanowi zakończenie Ewangelii Dzieciństwa.
Żyjący w IV wieku słynny biskup Mediolanu św. Ambroży, pierwszy zachodni ojciec Kościoła, który urodził się i wychował w rodzinie chrześcijańskiej, komentując Ewangelię wg św. Łukasza zapisał: „Gdy miał lat dwanaście” (Łk 2,42), od dwunastego roku życia zaczyna nauczanie. Tej bowiem liczbie odpowiadała ilość głosicieli Ewangelii. Nie na próżno zapomniał o swych Rodzicach według ciała. On, którego według ciała napełniała mądrość i łaska. Rodzice znaleźli Go trzeciego dnia w świątyni, co było znakiem Jego ukazania się na trzeci dzień po Jego zwycięskiej męce. Wówczas On, uznany za zmarłego, objawił się naszej wierze jako uwielbiony na stolicy niebieskiej.
„Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, być winienem?” (Łk 2,49). Dwa są narodzenia w Chrystusie. Jedno z Ojca, drugie z Matki. Pierwsze jest bardziej boskie, przez drugie zbliżył się do naszej pracy i zwyczajów. I stąd wszystko, co przekracza siły natury, wiek, zwyczaje, nie należy przypisywać ludzkiej, ale Bożej mocy. W Kanie Matka skłania Syna do tajemniczego czynu (J 2,3). W Jerozolimie Matka otrzymuje naganę, ponieważ wymaga tego, co ludzkie.
Łukasz opisuje Go jako dwunastoletniego chłopca przebywającego w świątyni. Jan poucza nas, że Jezus przybył do Kany z uczniami (J 2,2). Widzisz, jak Matka dowiedziała się w świątyni o Synu tyle, że mogła prosić dorosłego o spełnienie tajemniczego cudu, który zdumiał Ją u Niego w Jego dzieciństwie.
„I wrócił do Nazaretu; i był Im poddany” (Łk 2,51). Bo co miał uczynić Nauczyciel cnoty? Tylko wypełnić obowiązki synowskiej serdeczności. I czy dziwimy się, że będąc poddany Matce okazuje szacunek ojcu? Owo poddanie się nie jest oznaką słabości, lecz czci, chociaż wąż, wypełzający z nieszczęsnych kryjówek, podnosi głowę i wydaje z wężowych piersi zatruty oddech”[1].