Zapraszamy do Radiowo-Internetowego Studium Biblijnego, które w tym roku poświęcone jest Matce Bożej.
Narodziny Jezusa rozpoczynają realizację Bożego planu, zapowiedzianego przez proroków (por. Iz 66,7) i przez Psalmy (Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem [...] Żelazną rózgą będziesz nimi rządzić i jak naczynie garncarza ich pokruszysz; Ps 2,7.9) i stanowią pierwszy krok na drodze do ostatecznego zwycięstwa Chrystusa nad Szatanem.
Zacytowany przez św. Jana Psalm 2, zawierający groźbę pod adresem pogan, usiłujących buntować się przeciw Bogu i Jego Pomazańcowi, obliguje nas do interpretowania syna Niewiasty jako historycznego Mesjasza, czyli Jezusa Chrystusa.
Jej dziecko zostało [zaraz] porwane do Boga, przed Jego tron... (12,5)
Słowa te brzmią w tym miejscu dość zaskakująco. Św. Jan dokonuje gwałtownego przeskoku myślowego od narodzin Mesjasza do Jego wniebowstąpienia (...porwanie przed tron Boga). Takie podejście tłumaczy się optyką ewangelisty. W całej Księdze Apokalipsy interesuje go nie tyle Jezus ziemski, co raczej Chrystus uwielbiony i triumfujący, który w każdej chwili może przyjść z pomocą swojemu ludowi.
Dla św. Jana ziemski Jezus jest zaledwie początkiem wielkiego dzieła, a Jego męka wraz ze zmartwychwstaniem są bólami porodowymi i wydaniem na świat uwielbionego Mesjasza, wiekuistego Triumfatora, zasiadającego po prawicy Ojca. Stąd autor tak szybko przechodzi od narodzin do wniebowstąpienia. Równie szybko przechodzi od Jezusa historycznego do Jego wspólnoty, czyli Kościoła.
...a Niewiasta uciekła na pustynię. Bóg przygotował tam dla niej miejsce i żywność na tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni (12,6).
Niewiasta uciekająca przed Smokiem na pustynię przestaje być postacią jednostkową i staje się symbolem zbiorowości Kościoła, czyli całego ludu Bożego. Przypomina Izrael Starego Przymierza, który uciekł na pustynię przed faraonem i jego wojskiem. Tam, w izolacji od świata i jego pokus, niezagrożony przez wrogów zewnętrznych, dojrzewał i krzepł w licznych próbach i stawał się ludem Boga. Przez czterdzieści lat doświadczał opieki Jahwe, karmiony cudownie manną i przepiórkami (Wj 16,1-36).
Po zwycięskim zmartwychwstaniu Chrystusa Kościół czyni podobnie. Żyjąc w świecie - ucieka na pustynię, z dala od ducha tego świata i tam szuka ducha Chrystusa (J 15,19; 17,14). Bóg, który kiedyś strzegł Izraelitów, dziś strzeże swego Kościoła od mocy piekielnych (por. Mt 16,18), a Jego Syn Chrystus karmi Go swoim Ciałem i swoim Słowem. Jest to czas trudny, ale nastąpi jego kres. Ziemski czas Kościoła będzie trwać zaledwie tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni (czyli trzy i pół roku). „Trzy i pół” jest „złamaną siódemką”, symbolem „złamanej” doskonałości, oznaką przejściowości i skończoności.
Tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni pobytu Niewiasty na pustyni symbolizuje przejściowy okres doczesnych prób, ucisków i nieszczęść, przez które Kościół musi przejść na ziemi. W tym krótkim czasie do głosu może dochodzić zło, ale jego triumf jest tylko pozorny.