Dziś mija rocznica śmierci ks. Bernardyna Dziedziaka. Tej parafii poświęcił całe swoje kapłańskie życie przesiąknięte miłością i czcią do Najświętszego Sakramentu.
Kapłaństwo wyprosili mu postem i modlitwą jego rodzice. On poświęcił je, by szerzyć kult i miłość do Najświętszego Sakramentu.
Jako ksiądz bez reszty poświęcił się jednej parafii, w której był proboszczem, i dekanatowi, którego był dziekanem. Cieszył się, że dekanat ujanowicki ma kształt ryby.
Miał świętą alergię na grzech. Pilnował konfesjonału, wiedział, że tam dokonują się rzeczy najważniejsze. Był radykalny w sprawach Bożych, ale niezwykle pokorny w tych jego dotyczących. Nie znosił pompy i przepychu, uważał, że nic dla Boga nie znaczą. Nocami leżał krzyżem w kościele przed Najświętszym Sakramentami i tam upraszał łaski dla parafii. Kilkukrotnie uratował Ujanowice przed hitlerowską pacyfikacją. Dużo i regularnie pościł. Ubogim pomagał tak, że sami nie wiedzieli, skąd pomoc nadeszła, a nawet kiedy oni mu złorzeczyli, nie przejmował się tym.
Ujanowice były ostatnią parafią w diecezji, a może i ostatnią parafią w Polsce, która najdłużej śpiewała trzy części Gorzkich Żali. Uważał, że „Pan Jezus nie cierpiał na raty – tylko jako całość”.
Niedziela tam była rzeczywiście dniem Pańskim. Parafia była bardzo rozległa przed wojną. To z niej później wyodrębniły się jeszcze 3 inne za probostwa ks. Bernardyna Dziedziaka - Jaworzna, Krosna i Żmiąca. Z Jaworznej z najdalszych domów ludzie mieli do kościoła 12 km, nie mieli samochodów, szli 2-3 godziny w jedną stronę. Wychodzili z domu rano, z kawałkiem chleba w kieszeni. Najpierw na Mszę, która wtedy była długa (godzinne kazanie było wtedy normą), potem zostawali na drogę krzyżową. Po niej była półgodzinna przerwa, żeby tę kromkę chleba zjeść i napić się wody ze studni. Po skromnym posiłku zaczynały się Gorzkie Żale - trzy części także z kazaniem godzinnym. Kiedy nabożeństwo się kończyło, już się ściemniało. Tak dzień Pański poświęcony całkowicie Bogu przeżywało nie kilka osób z parafii, ale udział w tych nabożeństwach w Ujanowicach był masowy.
Dziś ten dekanat jest najpobożniejszy w Polsce. Wielu uważa, że dzięki niemu.
Monstrancja ze snu
Ks. Bernardyn Dziedziak urodził się 28 kwietnia 1900 roku w bardzo religijnej rodzinie w Białej Wyżnej niedaleko Grybowa. Świętemu Bernardynowi ze Sieny, czczonemu w grybowskim kościele, zawdzięcza zapewne imię. Przy różnych okazjach dziękował Bogu za to, że przyszedł na świat w nazaretańskiej rodzinie, za rodziców pełnych miłości i bojaźni Bożej, którzy wychowali ośmioro dzieci (dwoje zmarło zaraz po chrzcie świętym). Pięcioro z nich ofiarowało życie służbie Bogu. W tej rodzinie wyrosło dwóch kapłanów i trzy siostry zakonne. Podkreślał w testamencie, że jego powołanie kapłańskie postami i modlitwą wyprosili mu właśnie rodzice.
O ks. Bernardynie Dziedziaku powstały dwie prace magisterskie - jedna historyczna, druga dotycząca jego cnoty pobożności. arch. ks. Józefa TreliKiedy miał 7 lat, śniło się jego matce Wiktorii, że z gruszy spadła na ziemię monstrancja. Przestraszyła się, skąd taka świętość, lecz usłyszała głos, by monstrancję zabrać, bo przyda się jej synkowi. Wtedy rodzice Bernardyna podjęli decyzję, by posłać go do szkoły. Matka codziennie modliła się, by został księdzem.