Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.
Jeden z obrazów w kościele parafialnym od początku budził zachwyt i pobożne uczucia. Nic więc dziwnego, że cieszył się zdwojonym kultem. W ołtarzu głównym pojawia się teraz tylko dwa razy w roku podczas Wielkiego Postu. Przedstawia, jak uważają jedni, zdjęcie z krzyża. Inni nazywają takie przedstawienie opłakiwaniem. Ale jest jeszcze trzecia interpretacja, podnoszona ze względu na aniołów, którzy towarzyszą Matce Bożej, podtrzymując ciało Ukrzyżowanego – obraz przedstawia adorację.
W jeżowskim renesansowym dworze, w sąsiedztwie Wilczysk, żył pan, który – jak pisze w 1912 roku ks. Kazimierz Ramułt – był „człowiekiem rozmiłowanym w pięknie, lubującym się w ozdabianiu swego domu w sposób nieprzeciętny, a nawet niezwykły”. Za czasów ks. Ramułta dwór był już zniszczony, służąc m.in. za spichlerz. Jednak zachowały się w nim ślady dawnej świetności, które „podziwia znawca i które jakoś dziwnie chwyta za serce choćby profana”.
Obraz zdjęcia z krzyża Pana Jezusa.Z tegoż to dworu – wywodzi romantycznym stylem ks. Ramułt – pochodzi obraz Chrystusa Pana: „o tem, że obraz ten dawniej był własnością dworu w Jeżowie długo pamięć zachowała, jak skoro jeszcze w pierwszej połowie zeszłego stulecia rodzina ówczesnych właścicieli o jego rewindykacyi wspominała”. Dzieło sztuki świadczące o pańskim guście ostało się jednak w kościele, w którym przedstawiało się ono prostym „włościanom, którzy do obrazu zwracali się z korną modlitwą, a nie w myśli i z możnością artystycznego docenienia wartości dzieła”. I tak przeżycia estetyczne ustąpiły dewocyjnym, zachwyt nad pięknem – adoracji. Dodać jednak trzeba, że znawcy sztuki nie przestają dziwić się obrazowi, uznając go za dzieło z włoskiej szkoły słynnego malarza Correggia.
W kościele czczony jest także św. Stanisław.Obraz oddziaływał na wiernych, to pewne. – Ozdobiono go srebrną koroną i perizonium (przepaska na biodrach Pana Jezusa), a przede wszystkim umieszczono w osobnej kaplicy. Mówi o tym akt wizytacji z 1766 roku, przy czym wizytator widząc liczne wota, uznał ten obraz za łaskami słynący. Można sądzić, że opierał się również na relacjach proboszcza i wiernych – wyjaśnia ks. dr Władysław Szczebak. Kult się jednak nie zachował, ale obraz nie przestał budzić na powrót wrażeń estetycznych. – Dziś jest niepoślednią ozdobą wnętrza kościoła, a po renowacji prezentuje się doskonale – dodaje ks. Szczebak.
Coś jednak z dawnej pobożności pozostało. Ludzie mają w zwyczaju w Wielki Piątek odprawiać w bliskości obrazu prywatną Drogę Krzyżową, choć jest też odprawiana wspólna. Pańskie pochodzenie dzieła złączyło się z pobożnością prostych dusz i kapłańską gorliwością. Omodlony, skłaniający do adoracji, nie przestaje oddziaływać do dziś tajemniczym, Bosko-ludzkim pięknem.
Coś jednak z dawnej pobożności pozostało. Ludzie mają w zwyczaju w Wielki Piątek odprawiać w bliskości obrazu prywatną Drogę Krzyżową, choć jest też odprawiana wspólna. Pańskie pochodzenie dzieła złączyło się z pobożnością prostych dusz i kapłańską gorliwością. Omodlony, skłaniający do adoracji, nie przestaje oddziaływać do dziś tajemniczym, Bosko-ludzkim pięknem.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku.