W dniu, w którym szczególnie czcimy Najświętsze Serce Jezusa, przewodniczył Mszy św. w tamtejszej kaplicy klasztornej.
Sercem sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach jest kaplica klasztorna z łaskami słynącym obrazem Jezusa Miłosiernego i grobem św. Faustyny. To tam dziś, w pierwszy piątek miesiąca, kiedy szczególnie oddajemy cześć Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, proboszcz z Niskowej ks. Krzysztof Prokop przewodniczył Mszy św. transmitowanej przez TVP 1, dziękując za cud, jakiego on i jego parafia doświadczyli, kiedy zachorował na COVID-19.
- Pan Bóg daje nam codziennie wiele znaków swojej obecności, ale my w tym zabieganiu, pochłonięci swoimi sprawami, często Go nie zauważamy, dlatego trzeba może czasem jakiegoś trudnego doświadczenia, może trzeba takiego wstrząsu, jakiego doświadczył św. Paweł w drodze do Damaszku, by zauważyć Boga, by spotkać Jezusa Zmartwychwstałego i całkowicie zmienić swoje życie, bo Bóg nam pokazuje, że Jego miłosierdzie jest większe niż nasz grzech, nasze słabości, że Jego miłosierdzie jest większe niż nasze obawy i lęki związane z różnymi zagrożeniami - mówił w homilii.
W homilii odwołał się do osobistego doświadczenia, kiedy 5 tygodni temu wykryto u niego zakażenie koronawirusem. TVP 1Odwołał się w niej do osobistego doświadczenia, kiedy 5 tygodni temu wykryto u niego zakażenie koronawirusem. - Na początku myślałem, że mam do czynienia z grypą i tak też się leczyłem. Niestety, leki nie działały, temperatura wciąż była wysoka, a mój stan zdrowia z każdym dniem pogarszał się. W niedzielę 29 marca, kiedy otrzymałem pozytywny wynik tekstu, pogotowie zabrało mnie do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Z tego względu nasz kościół został zamknięty i wiele osób z naszej parafii zostało objętych kwarantanną, bo istniało poważne zagrożenie ogniska zakażenia - opowiadał.
Mówił też o tym, jak wiele osób było zdziwionych tym, że ksiądz wikary, który mieszka na plebanii i pomagał mu od początku choroby, nie jest zarażony. Podobnie siostry zmartwychwstanki, które posługują w tej parafii, kleryk Marcin i pani kucharka. - Wszystkim tym osobom zrobiono teksty, a wyniki okazały się negatywne. Nikt się też w parafii ode mnie nie zaraził. Nie powstało tutaj żadne ognisko koronawirusa - powtarzał.
Jest przekonany, że jest to owoc modlitwy, na której łączyła się cała parafia, a także wiele osób spoza niej. - Nie mam wątpliwości, że to właśnie dzięki modlitwie wstawienniczej tylu osób i dzięki niezgłębionemu Bożemu miłosierdziu udało mi się wyzdrowieć i nikt nie został zarażony w mojej parafii - mówił.
Od samego początku, gdy tylko trafił do szpitala, miał nadzieję, że wróci do domu na Niedzielę Bożego Miłosierdzia, i tak też się stało. W czasie nowenny przed tym świętem w czwartek w Godzinie Miłosierdzia otrzymał wiadomość, że wynik jego kolejnego testu jest negatywny.
- Nie mam wątpliwości, że Jezus Miłosierny, którego adorujemy w wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu w naszej parafii, ma zarówno mnie, jak i moich parafian w swojej szczególnej opiece, bo to Jezus Miłosierny nas uchronił. Dlatego w sobotę przed Świętem Bożego Miłosierdzia, gdy zostałem wypisany do szpitala, po drodze przyjechałem tutaj, do sanktuarium Bożego Miłosierdzia, dlatego jestem tutaj dzisiaj, by dziękować i uwielbiać Boga za Jego łaski i wielkie miłosierdzie, które nam okazał - mówił ks. Prokop.
Zauważył, że dla wielu, którzy nie patrzą przez pryzmat wiary, może będzie to zwykły zbieg okoliczności, może będą szukać jakiegoś wytłumaczenia, ale dla niego i jego parafian jest to znak, to jest cud Bożego miłosierdzia, że tak się to wszystko zakończyło.
- Myślę, że z całą moją parafią przeżyliśmy trudny czas, ale może po to, by coś więcej zobaczyć i zrozumieć. To nas bardziej zjednoczyło i uświadomiło, co jest tak naprawdę w życiu najważniejsze - dodał proboszcz z Niskowej.
Kapłanowi asystował pochodzący z Niskowej kleryk Marcin Kumor. TVP 1Tłumaczył, że każdy pierwszy piątek miesiąca, kiedy wpatrujemy się w Najświętsze Serce Pana Jezusa, to czas szczególnego uświadomienia sobie tej niewyczerpanej miłości i miłosierdzia Boga. - To otwieranie się na tę miłość i odkrywanie, jak bardzo jest ona zobowiązująca dla każdego człowieka, także i dla mnie. Dlatego może warto uświadomić sobie, że na tę Bożą miłość trzeba nam ciągle odpowiadać naszą miłością, by mimo zabiegania i troski o siebie i swoich najbliższych, by mimo obaw i lęków związanych z przeżywaną obecnie pandemią nigdy nie stracić tego spojrzenia miłości i wrażliwości na drugiego człowieka - zaznaczył.
W Mszy św. w Łagiewnikach ks. Prokopowi asystował pochodzący z Niskowej kleryk Marcin Kumor. Dziś także, 1 maja, w pierwszy piątek miesiąca, w kościele parafialnym w Niskowej, po przerwie spowodowanej pandemią, zostaje wznowiona wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu.
Czytaj także: