O koniach, które mogą stratować małżeństwo, i samolocie, który pomoże wzbić się małżonkom na wyżyny świętości, mówił bp Artur Ważny w Mościcach.
W kościele w Tarnowie-Mościcach obchody Roku Rodziny rozpoczęły się wieczorem małżeńskim, którego gościem był bp Ważny. Spotkanie zorganizowała mościcka wspólnota Domowego Kościoła. Było ono otwarte także dla małżeństw spoza wspólnoty i transmitowane. Biskup oparł swoją konferencję o adhortację apostolską papieża Franciszka Amoris laetitia, a homilię - o Familiaris Consortio Jana Pawła II. Na postawie tych dwóch papieskich dokumentów mówił o czterech jeźdźcach Apokalipsy, którzy mogą stratować małżeństwo, i "samolocie" FC 56, który pomoże wzbić się małżonkom na wyżyny świętości.
Członkowie wspólnoty Domowego Kościoła wręczyli biskupowi własnoręcznie wykonany dar. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup Artur za papieżem Franciszkiem przekonywał, że małżeństwo to nie jest gotowy projekt, ale wymaga nieustannej pracy dzień do dniu. Ba, ono wraz ze stażem może być coraz smaczniejsze, piękniejsze, atrakcyjniejsze, jednak małżonkowie powinni mieć świadomość różnego rodzaju przeciwności, które zwykle sprawiają, że ich więź przestaje być trwała, a wręcz się rozsypuje. Dzieje się tak, kiedy spojrzenie małżonków na siebie staje się krytyczne, bezlitosne, inkwizytorskie; kiedy kontroluje się zasługi, podważa się prawa; kiedy pojawiają się roszczenia, konkurencja, samoobrona; kiedy wkrada się obojętność.
Biskup porównał te przeciwności do czterech jeźdźców Apokalipsy, którzy niszczą wszystko, co spotykają na swojej drodze, tratują małżeństwo. Takim jeźdźcem, który najczęściej jako pierwszy wkracza w małżeństwo, jest krytycyzm - wytykanie sobie błędów, nie zwracając uwagi na to, co piękne i dobre w naszej relacji. - Bardzo boli, kiedy mówi się "ty nigdy" albo "ty zawsze", zamiast dzielić się swoimi uczuciami, które wtedy przeżywamy. Czy my przypadkiem nie za bardzo skupiamy się na swoich błędach? - pytał biskup.
Kolejnym jeźdźcem, który pojawia się w małżeństwie po to, by je zniszczyć, jest pogarda wyrażana słowami lub niewerbalnie. - To rodzaj kwestionowania drugiej strony, totalnych pretensji, wytykanie, aż do bolesnego braku szacunku. Drwimy z siebie, jesteśmy złośliwi, by poniżyć. To koń, który tratuje nasze relacje nieustannie - tłumaczył bp Artur.
Trzecim jeźdźcem wprowadzającym czas Apokalipsy w naszych małżeństwach jest postawa obronna, defensywna, wycofanie z powodu traktowania wszystkiego, co druga strona mówi, jako atak, który czasem nim wcale nie jest. Czwarty niszczący koń to obojętność, ignorowanie, uciekanie, nieobecność.