Biskup Artur Ważny 25 lipca w Brzesku przewodniczył głównej uroczystości odpustowej ku czci św. Jakuba - patrona parafii i miasta.
Centralną uroczystość ku czci św. Jakuba w Brzesku - patrona najstarszej brzeskiej parafii, a od 11 lat także miasta - rozpoczęło wykonanie najstarszej pieśni pielgrzymów zdążających do Santiago de Comostela - "Ultreia et suseia", co oznacza "Idziemy dalej i idźmy wyżej". Mszy św. przewodniczył bp Artur Ważny, który zachęcał zgromadzonych na sanktuaryjnym placu mieszkańców i pielgrzymów do wyjścia ze swojej ziemi, domu, zamknięcia, stagnacji, które sprawi, że wszystko stanie się nowe. Za papieżem Franciszkiem przekonywał, że owo wyjście dotyczy każdego chrześcijanina. Nikt nie jest za młody lub za stary, by marzyć, pomnażać swoją wiarę, leczyć Bożą miłością i łaską siebie i świat.
Msza św. odbyła się przy ołtarzu polowym. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Wiara widzi tyle, ile się porusza. Jeśli nie wyjdziemy, to nie będziemy widzieć, nasza wiara będzie w stagnacji, będzie słaba, będzie się pomniejszać. To wyjście uruchamia łaskę, która w nas jest, i wiara się w nas pomnaża - tłumaczył biskup.
Zauważył, że być może zbyt często dzisiaj skupiamy się na glinianym dzbanie, a nie na Skarbie, który on przechowuje. Dostrzegamy pęknięcia, rysy Kościoła, dyskutujemy o przepisach, a za mało rozmawiamy o jego Skarbie - Jezusie. - Zbyt często zapominamy o Skarbie, o tym, po co jest Kościół - dodał bp Artur Ważny.
Za Benedyktem XVI i Franciszkiem powtarzał, że na początku chrześcijaństwa nie jest żaden wybór etyczny, idea, ale wydarzenie, spotkanie z osobą Jezusa, która zmienia nasze życie. - Od tego się zaczyna - od Skarbu, nie od glinianego dzbana. Najpierw jest Jezus, potem Kościół, obrzędy, idea, wybór etyczny, przykazania. To wszystko jest potrzebne, ale jest potem - tłumaczył.
Opowiadał o człowieku, który odszedł z Kościoła. Tłumaczył się, że dla niego Msza jest nudna, powtarzalna, rytualna. Po paru latach, kiedy pogrążony w wielkich grzechach spotkał Jezusa, który go z tego bagna wyciągnął i nadał jego życiu sens, wrócił na tę samą Mszę św. którą kiedyś tak krytykował. Teraz chodzi na nią nie co tydzień, ale codziennie, ona jest dla niego skarbem. - Przedtem patrzył na gliniany dzban, teraz patrzy na Skarb. Msza się nie zmieniła, on się zmienił, Jezus go zmienił - wyjaśniał biskup.
Pokazywał, czym jest wiara. Tłumaczył, że zaczyna się od zachwytu, spotkania z Jezusem. Tak jak On rozpoczął od cudu w Kanie Galilejskiej, który fascynuje. - Bo kto by nie chciał, zwłaszcza z mężczyzn, mieć 720 litów wina na weselu, ale potem Jezus mówi, że wino zamieni się w krew, trzeba wziąć krzyż - przypominał biskup.
- Tak się zaczyna chrześcijaństwo, od czegoś pięknego, od urzeczenia, od radości, ale potem trzeba iść głębiej - dodał, przywołując fakty z życia św. Jakuba Apostoła, który towarzyszył Jezusowi podczas przemienienia na Górze Tabor, w Ogrójcu, w czasie wskrzeszenia córki Jaira.