24 listopada odbył się pogrzeb śp. Marii Markiewicz, laureatki Grand Prix Sabałowych Bajań, strażniczki lokalnej pamięci.
Jak podkreśla społecznościowy profil „Historia Dobrej”, pani Maria była „cenioną gawędziarką ludową, pierwszą długoletnią przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Porąbce (od 1969 r. do 2002 r.), autorką wierszy oraz scenariuszy widowisk, w których zamykała trudną dobrzańską historię i lokalny folklor. Kultura, tradycja, etnografia były Jej ogromną pasją. Dzięki Niej przetrwały legendy i podania związane z Dobrą - p. Maria skrzętnie je notowała i przekazywała ustnie.
Za swoje gawędy prowadzone gwarą lachowską była nagradzana, niejednokrotnie pierwszymi nagrodami podczas festiwali i konkursów folklorystycznych. Do ostatnich chwil życia była niezwykle sprawna umysłowo - jeszcze dwa tygodnie przed śmiercią udzieliła ostatniego wywiadu, w którym opowiedziała legendy o okolicznych górach. Zawsze uprzejma, serdeczna, życzliwa, w gościnnych progach swojego domu chętnie przyjmowała wszystkich, którzy pragnęli wysłuchać opowieści i podań. Zachowywała również pamięć o ważnych wydarzeniach historycznych z Dobrej, czy Porąbki. Wychowała czworo dzieci, siedmioro wnucząt i siedemnaścioro prawnucząt. 4 listopada br. skończyła 91 lat”.
Statuetka z bukowińskiego konkursu.„Gość Tarnowski” miał okazję posłuchać gawęd pani Marii podczas wakacyjnej podróży do Dobrej. - Lubiły nasz dom sąsiadki, które często schodziły się na przędzenie lub darcie pierza. Było nas pięcioro, trzech braci i dwie siostry. Wieczorami ojciec sadzał przed sobą całą piątkę. I opowiadał, opowiadał… Na przykład o tym, skąd nazwa Dobra. Otóż w czasie drugiego najazdu Mongołów na Polskę Tatarzy przygnali jeńców do Porąbki. Zdarzyło się to w okolicach Wielkanocy. Jeńcy byli już wycieńczeni głodem i długą wędrówką. Tatarzy powiesili najbardziej umęczonych jeńców w wąwozie w Porąbce, a reszcie poucinali języki i puścili ich wolno. Ten wąwóz nazywa się do dzisiaj Wisielnice. Okaleczeni jeńcy dotarli do kolejnej wsi, w której ludzie ich przyjęli i nakarmili. A niektórzy z ocalonych w niej pozostali, bo doświadczyli ludzkiej dobroci - wyjaśniała pochodzenie nazwy Dobrej pani Maria.
Mając wówczas 87 lat marzyła, że znajdzie ukryty na Łopieniu skarb. - Baca Jamrozy razu jednego znalazł w jaskini złoto. Kiedy chciał je zabrać, zjawił się staruszek podobny do św. Mikołaja. Powiedział bacy, że nie może zabrać złota dla siebie. Czeka ono na tych, którzy będą je chcieli rozdać biednym. Tak sobie myślę, że może mi się kiedyś uda znaleźć ten skarb. Lecz siły już nie te, choć mam dopiero 87 lat - śmiała się Maria.
Pogrzeb Marii Markiewicz odbył się 24 listopada. Spoczęła na cmentarzu parafialnym w Dobrej.