Te ofiary trzeba opłakać, pożegnać, pochować. Jesteśmy im to winni

Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają. Jutro w Tarnowie odbędą się obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.

Główne tarnowskie obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, organizowane przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Tarnowie, odbędą się 11 lipca i rozpoczną się o godz.17 Mszą św. w kościele pw. św. Maksymiliana Kolbego w Tarnowie przy Urszulańskiej. Po Eucharystii nastąpi przemarsz ulicą gen. Bema i Najświętszej Maryi Panny pod Kurhan Kresowy na Cmentarzu Starym, gdzie zostanie odśpiewany hymn państwowy, przywołane fakty i wspomnienia świadków oraz nastąpi złożenie kwiatów i świateł pamięci oraz wspólne odśpiewanie Roty.

Te ofiary trzeba opłakać, pożegnać, pochować. Jesteśmy im to winni   Plakat tarnowskich obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej. Materiały organizatora

11 lipca 1943 r. jest jedynie symboliczną datą. Mordy na polskiej ludności dokonywane były przez ukraińskich banderowców już od września 1939 r. i trwały - według IPN - do 1947 r., a więc jeszcze dwa lata po wojnie. Są i źródła, które mówią, że do lat 50. Obejmowały nie tylko Wołyń, ale także województwa: lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie, lubelskie oraz podkarpackie. Dziś szacuje się, że na Wołyniu zginęło prawie 60 tys. ludzi, a na całych Kresach Południowo-Wschodnich - ponad 200 tys. IPN w dalszym ciągu szuka miejsc pochówku tych ludzi, często nieznanych do dziś z imienia i nazwiska.

Wiele z tych ofiar zginęło w kościołach, które podpalano w trakcie Mszy, a kto z nich uciekał, ten ginął, nie od strzał kul najczęściej, ale od ran zadawanych siekierami, toporami czy widłami. Mordowano całe wioski, także Ukraińców, którzy Polakom pomagali.

"Te ofiary trzeba opłakać, pożegnać, pochować. Jesteśmy im to winni" - apelował Stanisław Siadek, ówczesny prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Tarnowie, dwa lata temu podczas tarnowskich obchodów 78. rocznicy rzezi wołyńskiej, przypominając, że o wielu z nich nikt dziś nie pamięta. W 80 proc. w czasie tych mordów ginęły całe rodziny. Największa, która została zamordowana na Wołyniu, liczyła 14 osób. Byli to dziadek, babcia, rodzice i 10 dzieci. Najmłodszy członek tej rodziny miał 6 miesięcy, najstarszy - 82 lata.

Opowiadał, w jak bestialski sposób mordowano tych ludzi. Potworną śmierć z rąk OUN-UPA ponieśli księża. Tych banderowcy mordowali na oczach wiernych, potem zabijali parafian. "Wobec księży dopuszczano się nieprawdopodobnych zbrodni. Zginęło ich stu kilkudziesięciu, do dziś nie są upamiętnieni" - mówił prezes tarnowskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.

Mówił o ks. Ludwiku Brodawczyku, który został przez banderowców ukrzyżowany na drzwiach własnego kościoła, wisiał tak przez tydzień i skonał nie od zadanych ran, ale z głodu. Księdziu Stanisławowi Dobrzańskiemu odcięto głowę siekierą, razem z nim zginęło 138 parafian. Księdza Karola Barana przepiłowano w drewnianym korycie piłą do drewna.

Wtedy w kazaniu ks. Jacek Soprych, rektor tarnowskiego seminarium oraz kapelan tarnowskich sybiraków, przekonywał, że ofiary rzezi wołyńskiej wołają dziś nie o zemstę, a pamięć. Apelował, by pamięć o dokonanych zbrodniach łączyć z pamięcią o znaczeniu Kresów dla naszej kultury i naszej narodowej tożsamości. "Zachowajmy to dziedzictwo, aby móc przekazać je kolejnym pokoleniom. Niech pamięć stanowi istotny motyw zaangażowania na rzecz pokoju, sprawiedliwości i poszanowania ludzkiej godności" - zachęcał.

Pialiśmy o tym tutaj:

Od dzisiejszego do jutrzejszego południa na ulicach centrum miasta trwać będzie akcja przypinania przechodniom symbolicznego kwiatu lnu, organizowana przez Fundację "Pro Patria Semper" przy współpracy m.in. z harcerzami (ZHR) i młodymi wolontariuszami ze Stowarzyszenia "Tarnów Pierwsze - Niepodległe".

Czytaj także:

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..