Ewangelia wg św. Łukasza, po krótkim wprowadzeniu, rozpoczyna się od dziejów poprzednika Jezusa.
Ofiara w świątyni
Imię Zachariasza oznacza „Bóg pamięta” – „Bóg przypomniał sobie”. A zatem samo imię Zachariasza winno skłaniać do ufności Bogu, który pamięta o ludziach sprawiedliwych. Należąc do oddziału Abiasza Zachariasz winien także pamiętać, iż Bóg jest jego ojcem (hebr. Abiasz – „Bóg jest ojcem”). A zatem winien on ufać Bogu, nawet jeśli by wszyscy go opuścili. Bóg bowiem nigdy nie zapomni: „ojciec i matka opuścili mnie, ale PAN mnie przygarnął” (Ps 27,10); „On mnie ukształtował i nie może o mnie zapomnieć” (Iz 44,24; Ps 139); „nawet jeśli kobieta zapomni o swym niemowlęciu i nie zlituje się nad synem swego łona (swoich wnętrzności), On nie może zapomnieć o mnie” (Iz 49,15). Również żona Zachariasza należała do rodu kapłańskiego i nosiła imię Elżbieta, które znaczy „Bóg jest tym, na którego można przysięgać”, albo „Bóg jest moim szczęściem, moją sytością”. Oba przywołane przez Łukasza imiona przypominają o miłości Boga, który jest niezawodny w obietnicach danych swojemu ludowi. Wszystko zatem skłaniało do wiary i zaufania Panu. Zachariasz jednak nie uwierzył. Modlił się, ale – można by rzec, bez serca, bez wiary[4].
Życie w świątyni jerozolimskiej miało swój stały rytm. Każdy z oddziałów kapłańskich pełnił kolejno posługę w świątyni przez cały tydzień – od szabatu do szabatu[5]. Każdego ranka odbywało się losowanie, które wyznaczało w świątyni zadania poszczególnym kapłanom. Pierwszy kapłan miał za zadanie oczyścić ołtarz ofiary; drugi miał zabić ofiarę, wylać krew, oczyścić ołtarz kadzenia i świecznik oraz przynieść poszczególne części ofiary całopalnej przed ołtarz; trzeci – złożyć ofiarę kadzenia; czwarty – przenieść ofiarę całopalną na ołtarz ofiarny; wreszcie piąty składał codzienną ofiarę całopalną. Za najbardziej zaszczytne uważano złożenie ofiary kadzenia, ponieważ czynność ta łączyła się z wejściem do Miejsca Świętego, gdzie kapłan stawał przed Bogiem, który był obecny tuż, tuż – w Miejscu Najświętszym[6]. Kto dostąpił tego zaszczytu, nie mógł ponownie brać udziału w losowaniu, dopóki wszyscy inni kapłani z jego oddziału nie zostali wyznaczeni do tej czynności. W praktyce zatem zaszczyt ten przypadał kapłanowi tylko raz w życiu.
Ofiara kadzenia miała na celu przebłaganie Boga za grzechy ludu oraz przypominać Bogu o Jego narodzie, ludowi zaś o Jego Bogu (por. Syr 45,16). Składano ją rano i wieczorem. Rano – przed ofiarą całopalną, wieczorem zaś po tej ofierze. Wydaje się, iż wydarzenie zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela ma miejsce wieczorem przed szabatem. Wtedy bowiem liczba modlących się w świątyni była większa.
Sam obrzęd składania ofiary kadzielnej był dokładnie określony. Kapłan, któremu przypadł zaszczyt złożenia ofiary wchodził do przybytku w towarzystwie trzech innych kapłanów. Pierwszy z nich kładł rozpalone węgle na ołtarzu, drugi zabierał stamtąd puste naczynie po kadzidle, trzeci zaś pouczał o tym, jak należy złożyć ofiarę. Wszyscy po wykonaniu swego zadania wychodzili. Kapłan wyznaczony do złożenia ofiary zostawał sam. Rozsypywał kadzidło na płonących węglach i modlił się. Na koniec padał na twarz przed Przybytkiem Najświętszego i wychodził, by razem z innymi kapłanami, stojąc na schodach świątyni, pobłogosławić lud[7].
Gdy Zachariasz składał ofiarę kadzenia pojawił się przed nim anioł. Stanął on przed Zachariaszem w najważniejszym dniu jego kapłańskiego życia. Co więcej, wydarzenie to ma miejsce tuż przed zasłoną oddzielającą Miejsce Święte od Najświętszego – a zatem w duchowym sercu Izraela. Zachariaszowi objawia się anioł – posłaniec samego Boga, stając po prawej stronie ołtarza, czyli między ołtarzem a świecznikiem siedmioramiennym (zob. Wj 40,22-26)[8].
Łukaszowy opis jest uroczysty – podniosły. Oto bowiem w czasie i miejscu ze wszech miar niezwykłym ukazuje się Zachariaszowi posłaniec Pański. Anioł Pański przybywa z polecenia samego Boga, aby przekazać Zachariaszowi niezwykłą wiadomość. Zachariasz jednak na widok anioła przestraszył się. Jest to – można by rzec – w pełni naturalna reakcja. Majestat Boga zawsze bowiem budzi lęk. Lęk Zachariasza wypływa ze świadomości, że ujrzenie oblicza Boga czy też anioła sprowadza na człowieka śmierć (Sdz 13,22; 6,22-23; Iz 6,5). Anioł jednak uspokaja Zachariasza: „nie bój się” (Łk 1,13) czy też – jak wierniej można przetłumaczyć grecką formułę „me fobu” – „przestań się bać i nie bój się więcej”. I zaraz potem anioł obwieścił Zachariaszowi tak długo wyczekiwaną przez niego wieść: „oto twoja modlitwa została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan” (Łk 1,13). „Zaprawdę Pan jest łaskawy!”. A właśnie to w języku hebrajskim oznacza imię „Jan” – „Jahwe jest łaskawy”. „Jan” oznacza „dar Boga”. Rzeczywiście bowiem Jan jest prawdziwym darem „Boga, który pamięta” (co oznacza imię „Zachariasz” o tym, iż „jest ojcem” („Abiasz – „moim ojcem jest Jahwe”). „Bóg zawsze wypełnia swoje obietnice” (co właśnie oznacza imię „Elżbieta”.
Stary Testament wiele razy potwierdza, iż ludzie prawi ujrzą oblicze Boga. Boga mogą widzieć ci, którzy kochają sprawiedliwość (Ps 11,7). Zachariasz, podobnie jak Izaak i Sara (Rdz 25,21) czy Anna żona Elkany (1Sm 1,12-20), otrzymał potomstwo dzięki swej żarliwej modlitwie do Boga. I choć ewangelista nie pisze, że przedmiotem modlitw Zachariasza była prośba o potomstwo, to z pewnością modlitwa sprawiedliwych małżonków zanoszona od wielu lat, nade wszystko dotyczyła tej sprawy. Ich wytrwałość i sprawiedliwość sprawiła, iż Bóg ich wysłuchał. Sprawiedliwość i modlitwy rodziców jak również łaskawość Boga sprawiają niezwykły dar: Jana – którego imię (hebr. Johanan lub Jehohanan) oznacza: „Jahwe jest łaskawy” lub „Jahwe okazał łaskę”. Jest on znakiem miłosierdzia Boga, który pragnie zbawienia swego ludu.
Jan będzie również powodem radości tak dla Zachariasza i Elżbiety jak i dla wielu – co w języku semickim może oznaczać wszystkich, którzy znajdą się w kręgu jego oddziaływania. Radość, którą wprowadza na świat narodzenie Jana Chrzciciela będzie później nieustannie towarzyszyć tym, którzy na swej drodze spotykają Jezusa i Jego apostołów oraz przyjmą słowo Dobrej Nowiny o zbawieniu (zob. Łk 8,13; 10,17; 19,6). Ostatecznie radość sprawi tajemnica zmartwychwstania Pana (Łk 24,52).
Anioł wyjawił zadanie, jakie Bóg wyznaczył Janowi. Zachariasz jednak – choć tak wiele dowiedział się od anioła i choć stało się to w miejscu szczególnym dla Izraela – nie wyzbył się wątpliwości. Stąd też pytanie: „po czym to poznam? Przecież jestem stary” (Łk 1,18). Zachariasz, podobnie jak Mojżesz, czy Gedeon (Wj 4,1; Sdz 6,36-40) – prosi o znak. I można to uznać za sytuację zadziwiającą – Zachariasz sam bowiem prosił Boga o potomstwo, a kiedy anioł oznajmił mu w świątyni, iż modlitwy jego zostały wysłuchane, zaczął wątpić. Anioł, aby rozwiać wątpliwości Zachariasza, zdradził swe imię „Ja jestem Gabriel!” (Łk 1,19), co znaczy jestem zwiastunem, mam dostęp do największych tajemnic Bożych, stąd też to, co oznajmiam jest pewne, gdyż pochodzi od samego Boga. Imię „Gabriel” znaczy: „Jego siłą jest Bóg”.
Przerażony jednak Zachariasz nie wierzy. Choć jest w świątyni Pana, choć widzi i słyszy głos posłańca Bożego który oznajmia mu wypełnienie się jego oczekiwań, jego próśb – jednak nie wierzy i pyta o znak potwierdzający wiarygodność posłańca i jego orędzia. Zachariasz niedowierzając pyta „po czym poznam?” (Łk 1,18; por. Rdz 15,8; Wj 4,1; Sdz 6,36-40).
Zachariasz jednak – paradoksalnie, będąc w świątyni, słysząc głos posłańca, jednak nie wierzy. Nie ufa we wszechmoc Boga. Jako kapłan powinien znać Pisma i zawarte w nich prorockie zapowiedzi. On tymczasem nie okazał prawdziwej bojaźni wobec Boga, z którą powinno łączyć się posłuszeństwo i uległość wobec Bożego słowa. Stąd też kara Boża. Będzie niemy. Odebranie Zachariaszowi możliwości mówienia jest karą za brak wiary a równocześnie znakiem, o który właśnie prosił kapłan. Od tej chwili nie będzie mógł opowiadać ludziom o dobrej nowinie, której nie uwierzył. Nastaje dla Zachariasza czas ciszy – skoro nie uwierzył w Boże słowo, to nic nie ma do powiedzenia. Najpierw musi uwierzyć. Aby to się mogło stać, otrzymuje od Boga dar – dar ciszy. Ciszy, w której może spotkać się z Bogiem na modlitwie.