Cieszył się każdym przyjazdem do Tropia. Śp. bp Władysław Bobowski został pochowany w swojej rodzinnej parafii.
W Tropiu 11 lipca odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. bp. Władysława Bobowskiego, który zgodnie ze swoją wolą został pochowany w swojej rodzinnej parafii. Wrócił tam, gdzie wszystko się zaczęło, na rozpoczynający się tutaj jutro, a świętowany w niedzielę w pustelni i w sanktuarium odpust ku czci patronów diecezji tarnowskiej - św. Andrzeja Świerada i św. Benedykta.
- Odszedł pasterz, co ukochał lud - mówił biskup polowy WP Wiesław Lechowicz, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej, nawiązując do słów pieśni śpiewanej w czasie liturgii Wielkiego Piątku i zauważając, że możemy je odnieść również do śp. bp. Władysława, który ukochał diecezjan, ale też swoją rodzinną parafię Tropie.
To, jak bardzo każda wizyta w rodzinnym Tropiu cieszyła bp. Władysława wspominał z kolei bp Leszek Leszkiewicz, który wygłosił słowo Boże. Sam go tutaj przywoził często, a łączyła ich wyjątkowa więź. Biskup tarnowski Andrzej Jeż nazwał ją rodzajem synowskiego oddania, które sprawiało, że młodszy biskup jak syn troszczył się o starszego, mieszkał przy nim, posługiwał mu.
- Ile razy przyjeżdżałem do Tropia razem z nim, zawsze chciał, żeby jechać przez zaporę. Już przy rondzie na Zakliczyn jego oblicze promieniało. Jak czytał „Roztoka”, „Zakliczyn”, „Domosławice” - mówił: „tutaj chodziliśmy na odpust”, potem „Jurków”, „Czchów”. Od zapory był już bardzo radosny. Każdy odcinek w lesie budził w nim jakieś wspomnienie. Na wierzchu góry zatrzymywaliśmy się parę razy, a on z dokładnością opowiadał, gdzie chodził, gdzie były ścieżki, wspominał, gdzie odprawiane były majówki. Raz nawet chciał sprawdzić, czy rzeczywiście nadal w tamtym miejscu stoi kapliczka i tam podjechaliśmy. Cieszył się jak dziecko tym miejscem i tym, że tam jest. Cieszył się, kiedy do domu rodzinnego przybywał, i w tym domu zawsze był pięknie witany i zawsze był pełen radości. Cieszył się, że zawsze gościnnie nas w tym domu przyjmowano - wspominał bp Leszek.
Posłuchaj tego fragmentu jego kazania:
Wspomnienie bp. Leszka Leszkiewicza o śp. bp. Władysławie- Taka będzie nasza wieczność, jaka jest doczesność, w czym pokładamy nadzieję, co jest dla nas ważne, co jest prawdziwym skarbem - wskazywał bp Leszek, zauważając, że z pewnością każdy z nas wyczuwa, że śp. bp Władysław za życie złączone z Panem Jezusem w nagrodę otrzymał niebo. - W swoim życiu wiele razy musiał coś zostawić, opuszczać. My, który patrzyliśmy na jego ostatnie miesiące, tygodnie, widzieliśmy, jak był ogałacany z wszystkiego, wszystko mu było zabierane - mówił, zauważając gasnące z każdym tygodniem w nim siły, możliwości poznawcze. - Myślę, że do samego końca rozpoznawał tylko brata. Ta więź rodzinna była tak bardzo mocna - dodał.
Bp Leszek przekonywał przy tym, że w tych brakach zawsze rodzi się lepsze, że w tym niedomaganiu, utracie, bezradności jest miejsce na działanie Pana Boga, tam Bóg w swojej hojności da nam wszystko. Zachęcał, by tych środków ubogich, będących ideałami chrześcijańskiego życia świętych pustelników - patronów diecezji tarnowskiej oraz św. Benedykta - patrona Europy, uczyć się od nich i od śp. bp. Władysława.
Dziękował rodzinie śp. bp. Władysława za klimat życzliwości i radości z każdych jego odwiedzin w Tropiu i za ich wizyty w Tarnowie, zauważając, że biskup cieszył się nimi, przeżywał z nimi ich smutki i radości. Dziękował siostrom posługującym na sufragani, które troszczyły się o niego. Wdzięczność wyraził wobec pani Maryli Janickiej za jej ofiarność i bezinteresowność w pomocy biskupowi do końca, oraz ks. Piotrowi Smole za jego wsparcie nie tylko w ostatnich dniach, ale od dłuższego czasu.
- Wszystkim, którzy odwiedzali księdza biskupa, wszystkim, którzy się za niego modlili składam serdeczne „Bóg zapłać” - mówił bp Leszek Leszkiewicz, a wdzięczność wobec niego i wszystkich tych osób wyraził również bp Andrzej Jeż.
Trzeba powiedzieć, że uroczystość pogrzebowa śp. bp. Władysława w Tropiu była niezwykle rodzinna, a także przepełniona wdzięcznością przede wszystkim za jego życie i świadectwo wiary, proste i niezachwiane, za jego rozmodlenie, pokorę, mądrość, że był dla ludzi jak brat i przyjaciel, duchowy przewodnik, blisko cierpiących, pełny empatii, błogosławiący tu licznym rodzinom, jednoczący ludzi. Dziękowano Bogu za jego szacunek do tej ziemi i pamięć o tutejszych ludziach. - Chciał spocząć wśród swoich. Dziękujemy mu za to - mówił emerytowany proboszcz w Tropiu ks. Stanisław Pietrzak.
W uroczystości uczestniczyli oprócz biskupów z Tarnowa bardzo licznie kapłani, siostry zakonne, diakoni i klerycy, oczywiście rodzina bp. Władysława, tropscy parafianie, liczne delegacje. Mszę św. w łączności z tą w Tropiu sprawował w intencji zmarłego bp. Władysława biskup Nitry Viliam Judák.
Czytaj także: