Jest nim Karmel. Może je odczuć też każdy w sobie. Jak? Życie karmelitanek bosych doskonale to podpowiada. Może dlatego tak wielu puka do tej furty.
W uroczystość Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel - Matki Bożej Szkaplerznej biskup tarnowski Andrzej Jeż przewodniczył Mszy św. w Klasztorze Sióstr Karmelitanek Bosych pw. NMP Bramy Niebios i św. Józefa na wzgórzu krzyskim w Tarnowie. Modlił się w intencji sióstr, aby ich macierzyństwo promieniowało na Kościół, naszą diecezję, nasze miasto, nasze rodziny, jak również za wszystkich w tym miejscu zgromadzonych, a przybyli tu ludzie zapełnili kaplicę, jej chór, przedsionek i jeszcze parę osób zostało na zewnątrz. W uroczystości uczestniczyły osoby ze wspólnoty Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego z Tarnowa-Mościc oraz oczywiście za klauzurą siostry karmelitanki, których anielski śpiew w czasie Eucharystii dochodził jak z zaświatów.
Biskup Andrzej Jeż tłumaczył, jak rozumieć słowa Jezusa, który mówi, że „kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. Każdy jest zaproszony do tej rodziny, Kościół jest otwarty dla wszystkich, ale do środka wschodzą tylko ci, którzy przyjmują chrzest i wynikający z wiary styl życia. Kościoła nie trzeba wymyślać i go sobie urabiać, Chrystus już go ustanowił i nadał mu kształt. Biskup przestrzegał przy tym przed wymyślaniem swojej prywatnej wiary.
- Wspólnota chrześcijańska nie zmierza do tworzenia jakiegoś zamkniętego kółka wybranych. Kościół jest posłany do świata i temu światu ma służyć przez misję, jaką zlecił mu Chrystus. Kościół ma być otwarty na świat, ale nie po to, aby się w tym świecie rozpłynąć, ale świat przekształcić we wspólnotę opartą na przyobleczeniu się w Chrystusa i wołaniu do Boga „Ojcze nasz” - zaznaczył.
Powołując się na Ojców Kościoła, biskup wyjaśniał, kto może się nazwać matką Chrystusa. - Każdy, kto pełni wolę Bożą, jest bratem i siostrą Jezusa, ale nie każdy jest Jego matką. Matką Chrystusa są tylko ci, którzy realnie przyczyniają się do tego, że On rodzi się w duszach coraz to nowych ludzi. Matką Chrystusa są ludzie, którzy swoją żywą wiarą i miłością do Boga sprawiają, że inni mogą w Niego uwierzyć - tłumaczył.
- Ilu młodych ludzi puka do tej furty tutaj, bo potrzebuje duchowego macierzyństwa, bo może nie odnajduje go w świecie, w swojej rodzinie i potrzebuje jakiejś szczególnej opieki, aby zrodzić się do nowego życia, aby wyjść z jakiegoś kryzysu, załamania, depresji, braku wiary? Dlatego zgromadzenia zakonne i ten dom, nasz Karmel, jest takim miejscem, gdzie rodzi się Chrystusa w drugim człowieku, także przez to, że człowiek odzyskuje tu wiarę, sens życia, relacje do innych ludzi - mówił biskup.
Posłuchaj całego tego fragmentu jego homilii i o Maryi, która pogubionym pozwala odnaleźć bezpieczną powrotną drogę do portów, które są naszym domem w Bogu:
Fragment homilii bp. Andrzeja Jeża wygłoszonej w tarnowskim KarmeluKarmel i święci tego zakonu uczą, że niebo zaczyna się już na ziemi właśnie w wierze, a odczuwaniu obecności Trójcy Świętej w duszy człowieka sprzyja m.in. modlitwa, ufność, cisza i kontemplacja. Może i tego szukają ci, którzy pukają do furty tarnowskiego Karmelu?
- Rzeczywiście ludzie przychodzą do „koła”. Ten bęben sprawia, że siostry w nim nie widać, nie widać jej twarzy i to stwarza taką intymność, gdzie za zamkniętymi drzwiami można opowiedzieć o swoim życiu. Pamiętam, jak byłam siostrą „kołową”, to nieraz chciałam klęknąć, słuchając cierpień ludzi, ich przeżyć, doświadczeń ciężkiej choroby, a przy tym zmartwionych, że ich kontakt z Panem Bogiem jest taki kruchy i się rwie - mówi matka Teresa Małgorzata od Najświętszego Serca Pana Jezusa, od 25 lutego tego roku pełniąca rolę przeoryszy w klasztorze Sióstr Karmelitanek Bosych w Tarnowie.
Przeżywa ten święty rok łaski jak „troszeczkę” swoje święto, choć zaznacza, że wszystkie siostry kochają Serce Jezusowe. Klauzurowych sióstr w tarnowskim Karmelu jest 14, z czego dwie „pożyczone” wyjechały na jakiś czas do innego klasztoru, bo były tam potrzebne. Są tu też trzy siostry zewnętrzne, które można spotkać na furcie. Wstąpiły do klasztoru z takim powołaniem. - W klauzurze może być nas 21, czyli jest jeszcze siedem miejsc. Zapraszamy - uśmiecha się przeorysza.
Jej głos jest bardzo młody jak u nastolatki, mimo że już nią nie jest. Wstąpiła do Karmelu w 1993 roku. Jest radosna, szczęśliwa, widać, jak kocha swoje powołanie. - Wszystkie takie jesteśmy, choć każda z nas jest inna. Naprawdę. Wiadomo, gdzie jest miłość, tam jest Bóg, a Karmel ma być niebem na ziemi - tłumaczy.
Tarnów jest im bliski, wrosły w to miasto. W grudniu będą świętować swój srebrny jubileusz w tym miejscu. Trzon wspólnoty wciąż stanowią siostry, które tu przyjechały 25 lat temu z Katowic. To osiem sióstr, pięć wstąpiło do Karmelu już tutaj. Modlą się m.in. o powołania, żarliwie o pokój na świecie. Także w intencjach, o które ludzie proszą, przynosząc lub przesyłając je przez internet. Codziennie wieczorem także za darczyńców, nieraz jest to cała litania, a wśród nich świeccy, księża i siostry z innych zgromadzeń. - Wszystkich nosimy w sercu - zapewnia matka.
Wierzy, że Tarnów był jej pisany. Po raz pierwszy przyjechała tu z pielgrzymką na beatyfikację bł. Karoliny. Miała wtedy 15 lat, nawet jeszcze nie myślała o powołaniu. - To było prorocze - uważa. Czuje się "tarnowska" także i z tego powodu, że jej mama pochodzi ze Słopnic. Sama kocha góry, ale przyszło się jej wspinać na inne wyżyny.
Nie tak dawno Sylwia Nalezińska, która należy do wspólnoty świeckiego Zakonu Karmelitańskiego, która związała się przy kościele w Tarnowie-Mościcach dokładnie 10 lat temu - w lipcu 2015 roku, opowiadała nam, jak dzięki Karmelowi jej życie duchowe nabrało pędu, a dziś czuje jakby z roweru przesiadła się do pendolino w pielgrzymce do nieba, zauważając, jak ważne jest dla niej to, że nie jest w tej podróży sama, ale pokonuje ją we wspólnocie i z jej wsparciem, a tę pewną drogę wytyczyło wielu świętych i trzech doktorów Kościoła karmelitańskiego zakonu. Pisaliśmy o tym tutaj: