Duma zakonu józefitek, dla wszystkich wzór do naśladowania krzepiący ducha i niosący nadzieję, żywa Ewangelia - Pan Bóg pisze nowy rozdział do książki o Matce Kolumbie.
Książka "Matka wielu" opowiada o wyjątkowej józefitce, którą Pan Bóg związał na 34 lata z Tarnowem. Przez 9 lat troszczyła się tu o biednych uczniów i studentów, podejmując posługę w Bursie św. Kazimierza, a następnie przez 25 lat - o nieuleczalnie chorych. Karmiła przy tym biednych, rozdawała jedzenie głodnym i bezdomnym. W czasie II wojny światowej Zakład dla Nieuleczalnie Chorych, którym kierowała, stał się poligonem dobroci, gdzie z miłością przygarniała osierocone dzieci, wojennych uchodźców, partyzantów, Żydów, ludzi będących w potrzebie. Przez wszystkich była nazywana Matką. Jej imię było w tym mieście powszechnie znane, doceniane i postrzegane jako reklama dobrej firmy. Swoją postawą zdobyła sobie tu powszechny szacunek i uznanie.
Autorką książki o tej niezwykłej siostrze zakonnej - dumie józefickiego zakonu, dla wszystkich wzorze do naśladowania krzepiącym ducha i niosącym nadzieję - jest s. Stefania Jaworska, która już przed prawie 60 laty ocaliła okruchy wspomnień o niej, opracowując dzieje zgromadzenia od jego początku powstania do wybuchu II wojny światowej. - Chociaż gromadzenie źródeł obejmowało zasadniczo czasy przedwojenne, trudno było nie zanotować na studenckich fiszkach wspomnień o niezwykłych dokonaniach sióstr z okresu wojny i w tym gronie była s. Kolumba. Siostry, które ją znały, opowiadały o jej heroicznym poświęceniu z podziwem i prostotą, spontanicznie przytaczając fakty znane z bliskiej współpracy z nią - zauważa s. Stefania Jaworska, autorka „Matki wielu”.
To niewielkich rozmiarów książeczka, ale spotkanie ją promujące pokazało, że niemal za każdym krótkim zdaniem, określeniem, jakie w niej pada, kryją się całe rozdziały pięknego życia wyjątkowej siostry, którą Pan Bóg dał Tarnowowi w najczarniejszych czasach. Pan Bóg też już pisze do tej publikacji nowe rozdziały.
Warto wiedzieć, że za sprawą s. Kolumby miasto to stało się Betlejem - miejscem narodzin dobra, i Kalwarią - miejscem jej ofiary, jak to określił ks. Jacek Soprych, rektor tarnowskiego seminarium, zabierając wszystkich obecnych na spotkaniu w podróż po miejscach z nią związanych, pokazując tym jej duchową drogę, która rozpoczęła się w Dornbachu (od 1939 roku zwanym Tarnawcem) - miejscu jej narodzin, a potem wiodła przez oddaloną o
- Zadziwia mnie i zdumiewa w jej posłudze wierne odzwierciedlenie samarytańskiej postawy ojca założyciela, który wobec ogromu ludzkiej nędzy i cierpienia nie załamywał bezradnie rąk, ale z Bożą i ludzką pomocą robił wszystko, co robić można i co robić trzeba. To jego wzór wpisał się niejako w krwioobieg s. Kolumby i uzdolnił do świadczenia miłosierdzia ubogim i cierpiącym. Nie zrażała jej ciężka praca fizyczna, trudne warunki materialne, nierzadko brak zrozumienia. Promieniowała pogodą ducha, miłością, ujmującą dobrocią. Godne podziwu było u niej również wręcz dziecięce zaufanie Bożej opatrzności, co było źródłem jej spokoju i opanowania w obliczu poważnych zagrożeń - mówiła s. Stefania Jaworska.
Matka Kolumba, jak ją wszyscy nazywali, zmarła 75 lat temu, w 74. roku życia. 57 lat przeżyła jako józefitka, z czego większość w Tarnowie. Pan Bóg tak to zaplanował, że swoje ziemskie życie także zakończyła w tym mieście, mimo że już tu nie posługiwała. Poważnie już chorując (jej wyczerpany ponad miarę organizm zareagował chorobą serca, nerek, wątroby), przyjechała z Paczkowa do Tarnowa na rekolekcje, w czasie których zmarła. Została pochowana na Starym Cmentarzu. Jej pogrzeb zgromadził wiele zacnych osób, przyjaciół i tych, którym pomagała. Ceremonii przewodniczył ówczesny biskup tarnowski Jan Stepa, co nie było i do dziś nie jest powszechną praktyką. Odwiedzał ją i cenił jak wszyscy.
Posłuchaj fragmentu rozmowy ks. Krzysztofa Kamieńskiego z s. Stefanią Jaworską:
Podziwiam jej piękne człowieczeństwo
Dziś Matka Kolumba znowu wraca do Tarnowa. Pamięć o niej promuje przede wszystkim ks. Piotr Osiński - dyrektor tarnowskiego Domu Emerytów Caritas Diecezji Tarnowskiej, gdzie kiedyś znajdował się Zakład dla Nieuleczalnych, którym kierowała s. Kolumba. W nim ogłosił jej rok, zorganizował o niej sesję naukową, zgłosił jej kandydaturę do Diecezjalnej Komisji ds. Pamięci i Kultu Świętych w Tarnowie. Uważa, że wszyscy muszą się o niej dowiedzieć. Wydawać by się mogło, że już niczego nowego o s. Kolumbie odkryć się nie da, ale to nie prawda. Okazuje się, że pamięć o niej w Tarnowie jest żywa. Przechowywana w rodzinach tych, których ocaliła. To także dowiodło spotkanie promujące publikację o niej, na które przyszła wnuczka ocalonej w czasie wojny przez Matkę Kolumbę kobiety. Jej babcia miała wtedy kilkanaście lat.
- Czekałam na tę książkę całe swoje dorosłe życie. Szukałam informacji o Matce Kolumbie i z przykrością musiałam stwierdzić, że nie jest to postać tak szeroko znana, jak mnie się wydawało, że powinna być. Matka Kolumba ocaliła moją babcię, która około roku ukrywała się w domu dla nieuleczalnie chorych. Moja babcia od urodzenia miała wadę serca, a została wezwana na roboty do Niemiec. Dla niej z tym schorzeniem byłby to wyrok śmierci. Wcześniej moi pradziadkowie stracili już syna, którego rozstrzelało Gestapo, a kilka tygodni przed wojną w wypadku zginął ich najstarszy syn. Bali się więc bardzo, że stracą swoje ostatnie dziecko. Mieszkali przy ul. Starodąbrowskiej, znali Matkę Kolumbę tak jak wszyscy wtedy w Tarnowie. Opiekowała się ludźmi z Grabówki - tej najbiedniejszej dzielnicy miasta, a tytuł Matka Żydów był jej nadany jeszcze przed II wojną światową - mówiła Klaudia Boruch z Tarnowa, która kiedy tylko dowiedziała się o spotkaniu promującym książkę o Matce Kolumbie, zmieniła plany, by na nie przyjść.
Jej babcia przygarnięta przez Matkę Kolumbę to Teresa z Dudarów, po mężu Otfinowska. - Babcia wspominała ten czas bardzo mile, była wtedy nastolatką. Mimo że trwała wojna, to jednak był to czas jej młodości, pierwszych miłości. Wtedy ukrywali się tam na pewno też nauczyciele z Poznańskiego, którzy znajdowali się na listach proskrypcyjnych, ale też na pewno młodzież - i dziewczęta, i chłopcy, którzy jak mi się wydaje, zaangażowani byli w działalność konspiracyjną - opowiadała pani Klaudia.
Spotkanie, które razem z autorką książki poprowadził ks. Krzysztof Kamieński, było nowym snopem światła dla ks. Piotra Osińskiego w poszukiwaniu świadectw życia i działalności Matki Kolumby, która pozostawiła nam wzór pięknego człowieczeństwa i pokazała ewangeliczną drogę do nieba.
Czytaj także: