W Tarnowie, moim rodzinnym mieście, wręcz roi się od niespotykanej liczby urokliwych zaułków. Różni je wiele: jedne są piękne, zachwycają się nimi turyści, a inne - wręcz przeciwnie, są zaniedbane oraz zapomniane, w wydawałoby się tak żywej i zmiennej tkance miasta. Jednak nawet te dwie skrajności mają ze sobą wiele wspólnego. Tą wspólną sprawą są ludzie, a przede wszystkim ich codzienne historie.