Spacer zaczynam od tego, że podnoszę wzrok w górę, aby przez chwilę wpatrywać się w bezkres błękitu nad moją głową. Uśmiecham się do siebie nieświadomie. Od zawsze lubiłam wpatrywać się w niebo, było w tym coś uspokajającego, wręcz kojącego. Pomagało mi to odetchnąć od trudów codzienności, w końcu, gdy patrzy się w niebo, można wyobrażać sobie lot ponad chmurami, niczym Anioły szybujące ponad naszymi głowami, strzegące nas.