Gdy patrzę na góry, czuję coś wyjątkowego. Te potężne szczyty wydają się takie trwałe i niezniszczalne. Czasem myślę, że są jak symbole Boga - wielkie, mocne i zawsze obecne. W górach czuję się mała, ale jednocześnie blisko czegoś większego. Jest w tym coś niesamowitego, jakby cały świat zwalniał i dawał czas na zastanowienie się nad życiem. Góry uczą pokory. Wspinając się na szczyt, odczuwam zmęczenie i czasem mam ochotę się poddać, ale kiedy w końcu docieram na górę, widok wynagradza cały trud. To tak jak w życiu kiedy jest ciężko, ale wierzę i nie tracę nadziei, udaje mi się osiągnąć mój cel. Czuję wtedy wdzięczność i siłę, która pomaga mi iść naprzód. Może to właśnie Bóg daje mi tę siłę?