W teologii św. Tomasza z Akwinu.
Gdy Pismo Święte i język wiary mówią o Bogu jako Ojcu, odsyłają zatem do rzeczywistości Bożej. Oznacza to, że Bóg jest Ojcem nie tylko jako projekcja ludzkiego doświadczenia, ale jest nim w swoim wewnętrznym życiu. Św. Tomasz powie, że chodzi tutaj o rzeczywistość istotową. Bóg objawiając się jako Ojciec, powiedział człowiekowi coś bardzo zasadniczego o sobie samym, o swoim życiu i o jego spełnianiu się w wieczności. To ojcostwo urzeczywistnia się przede wszystkim w odniesieniu do Syna, który ten fakt objawił nam w swoim nauczaniu i w wydarzeniach swojego życia. Trzeba być bardzo wrażliwym, aby tego ojcostwa nie ujmować zbyt potocznie, to znaczy w odniesieniu do ludzkich doświadczeń. Akwinata bardzo więc mocno podkreśla, że w relacjach między Ojcem i Synem, to znaczy w ojcostwie i synostwie Bożym, należy kłaść nacisk na intelektualne rozumienie tych rzeczywistości. Z tego powodu szeroko komentuje początek Ewangelii św. Jana, która mówiąc o Synu Bożym nazywa Go Słowem Bożym. Dlaczego taki sposób mówienia wybrał Ewangelista? Św. Tomasz odpowiada: „Na to pytanie znajdujemy […] dwie odpowiedzi. Pierwsza mówi, że nazwa «syn» wskazuje na coś zrodzonego i gdy słuchamy o zrodzeniu syna, może ktoś pomyśleć, że zrodzenie to jest zgodne z tym, jak może on je pojąć, czyli materialne i bolesne. Dlatego więc Ewangelista nie powiedział Syn, lecz Słowo, aby zasugerować proces intelektualny, by nie uważano, że było to zrodzenie materialne i naznaczone bólem. Ukazuje więc, że syn zrodzony został z Ojca bez bólu, dzięki użyciu nazwy Słowo, usunął fałszywe podejrzenia. Można powiedzieć inaczej: Ewangelista chciał mówić o Słowie, wtedy gdy zmierzał do odsłonięcia Ojca. Stad też, ponieważ treść tego, czym jest ujawnienie, jest bardzie obecna w nazwie «słowo» niż w nazwie «syn», dlatego lepsze jest użycie nazwy «słowo»”[3].