Jezusowa przypowieść ma na celu pokazanie nietrwałości dóbr tego świata.
Tymczasem bogacz jest sam i myśli o sobie, dla siebie. Swoich wątpliwości nie rozwiązuje na modlitwie, nie szuka rady przyjaciół, rodziny. Ani przez chwili nie myśli o Bogu. Jest sam. Sam ze swoim bogactwem (Łk 12,17).
Zastanawiając się – rozważając, sam udziela sobie odpowiada na zadane przez siebie pytanie. Stwierdza, iż najlepszym rozwiązaniem będzie zburzenie starych, małych spichlerzy i pobudowanie nowych, które będą odpowiednie by pomieścić obfite zbiory (Łk 12,18). W podjętej decyzji widać jego nieroztropność, która później zostanie określona mianem „głupcze”. Mógł przecież nie burzyć owych małych spichlerzy, a jedynie dobudować nowe – większe. Bogacz jednak, jak się wydaje, chciał mieć spichlerze monumentalne. Potężne. Spichlerze mogące pomieścić niezwykłą obfitość tych, a zapewne również w przyszłości, jeszcze większych zbiorów.
Obfitość zbiorów sprawia, iż bogacz zaczyna snuć snucie plany na przyszłość. Jest pewien, że urodzaj zabezpieczy mu przyszłość, będzie mógł wieść beztroskie i dostatnie życie przez długie lata. Znamienne jest, iż wszędzie na pierwszym miejscu jest jego „ja”. „Ja” będę rozważał, „Ja” mam wiele dóbr, to mi obrodziło pole, „Ja” będę jadł, pił i używał.
Bogacz prowadzi swoisty dialog ze swoją duszą (Łk 12,19). W literaturze biblijnej termin dusza (gr. psyche) oznacza życie, osobę, osobowość, bądź też „ja” człowieka. W tej przypowieści psyche może być również znakiem samotności bogacza. Nie ma on żadnego przyjaciela, żadnej towarzyszki życia. Nie ma nikogo z kim mógłby omawiać swe decyzje i plany. Zapewne zawsze zajęty był pracą, liczeniem, planowaniem, troską o swoje bogactwo. Stąd też rozmawia z samym sobą. Jedyną towarzyszką jego życia jest jego dusza. Widząc swoje bogactwo, bogacz zachęca sam siebie do hedonistycznego używania dóbr. Zgromadziwszy tak wiele dóbr będzie odpoczywał, jadł, pił, będzie wszystkiego używał (Łk 12,19).
(pdf) |