28 stycznia mija 10. rocznica największej katastrofy budowlanej w dziejach współczesnej Polski. Byli tam także ludzie z naszego terenu.
Pod koniec stycznia 2006 roku zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich, gdzie odbywała się wystawa gołębi pocztowych.
W środku znajdowało się około 700 osób. Zginęło przynajmniej 65. Ponad 170 osób zostało rannych.
Wśród ofiar śląskiej tragedii było dwóch mieszkańców naszej diecezji. Tarnowianin Jerzy Gwóźdź miał 47 lat, a pochodzący z Kobyla Stanisław Stec - 33 lata.
Miejsce było dość ważne
Pan Marek Rzepka z Woli Rzędzińskiej, niedaleko Tarnowa, któremu cudem udało się uniknąć śmierci, pojechał na katowickie targi przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że jest miłośnikiem gołębi od lat. Po drugie, swoją pasję udało mu się połączyć z tym, czym zajmuje się na co dzień.
Pan Rzepka jest właścicielem wielkiej firmy produkującej artykuły elektryczne, m.in. przedłużacze, gniazdka, wtyczki. Z projektantami i konstruktorami pracującymi w firmie udało mu się zbudować urządzenie do pomiaru czasu przylotu gołębi. To był pierwszy taki mechanizm w Polsce, a czwarty na świecie. Targi stały się doskonałą okazją do zaprezentowania urządzenia. Stoisko wykupił w centrum hali. Mieli przecież prezentować mechanizm na skalę międzynarodową. Miejsce było dość ważne. Jak się potem miało okazać - najniebezpieczniejsze.