Markowe opisy o Jezusie sprawiają niekiedy pewien kłopot.
Jeżeli chcemy zrozumieć surową ocenę Jezusa przez Jego krewnych, przypomnijmy sobie zachowanie św. Franciszka z Asyżu, a zwłaszcza to, co czynił jego ojciec. Był również człowiekiem bardzo praktycznym i uważał syna za szaleńca i wszelkimi sposobami, nawet bardzo brutalnymi, starał się doprowadzić go do opamiętania.
Podobnie sądzi zawsze wielu ludzi, gdy patrzą na idealistów. Uważają ich za ludzi nawiedzonych, którzy zamiast urządzić się w życiu, walczą o jakieś ideały. Komplikują sobie tylko stosunki z innymi. Dlatego starano się im czasem pomóc, usiłując ich odwieść od głoszenia jakichś mrzonek. Ludzie byli i bywają przekonani, że tym samym pomagają idealistom i zabiegają o ich dobro. Wszystko wskazuje na to, że podobnie było w opisywanym przez św. Marka przypadku, gdy pisze, że „Jego (tj. Jezusa) bliscy wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów»”. Nie wolno jednak w to mieszać Matki Chrystusa. W tekście nie ma o Niej słowa. Wprowadzanie Jej w tę historię jest nadużyciem.
W żadnym wypadku z tym wydarzeniem nie wolno łączyć wzmianki o tym, że Matka i tzw. bracia Jezusa przyszli do Niego, gdy nauczał. Wtedy Chrystus powiedział: „«Któż jest moją matką i [którzy] są moimi braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»”. Czy wyrzekł się tym samym rodziny? Popatrzmy na to inaczej. W Ewangeliach jest wiele miejsc, z których wynika, że Jezus jest twórcą nowego porządku; nowej społeczności. W tej nowej społeczności więzy rodzinne nie są najważniejsze. Liczy się pełnienie woli Bożej i wsłuchiwanie się w Jego Słowo. Gdzie tutaj mowa o jakimś wyrzekaniu się najbliższych. W Kościele pierwotnym krewni Chrystusa odgrywali ważną rolę. A gdy chodzi o Jego Matkę, to nie wolno zapominać, że w Ewangelii św. Łukasza ukazana jest jako wzór człowieka najdoskonalej wsłuchującego się w Słowo Boże, a tym samym jest najbliższa Chrystusowi.