Markowe opisy o Jezusie sprawiają niekiedy pewien kłopot.
Czy Jezus nie znał dnia sądu ostatecznego?[3]
Z pewnością nie jest łatwo zrozumieć słowa, które wypowiedział Jezus w mowie eschatologicznej: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13,32). Od samego początku istnienia chrześcijaństwa wywoływały one niepokój i sprawiały ogromne trudności. To, że aniołowie i ludzie nie znają czasu końca świata, jest zrozumiałe, ale wymienianie między nimi Jezusa jest zaskakujące. Te słowa wydają się bowiem podważać boską wszechwiedzę Jezusa. Jak wyjaśnić tę trudność?
Wielu teologów sądzi, że nie ma sprzeczności między niewiedzą a Bóstwem Jezusa, jeżeli się poważnie traktuje sprawę Wcielenia. Syn Boży, wcielając się i stając się człowiekiem, do tego stopnia utożsamił się z nami, że zrezygnował nawet, przynajmniej w części, ze swej boskiej wiedzy, w tym także dotyczącej dnia Jego chwalebnego przyjścia, czyli paruzji. W Liście do Filipian znajduje się hymn chrystologiczny, który mówi o rezygnacji czasowej Jezusa z równości z Ojcem oraz o ogołoceniu i uniżeniu Syna, czyli tzw. kenozie (Flp 2,5-8). Chrystus zaakceptował ograniczenia wiedzy, które są nierozdzielnie związane z człowieczeństwem. Przyjął postać sługi i Jego ludzkie możliwości poznania były ograniczone. Konsekwencją kenozy czy unicestwienia, któremu się poddał, było ograniczenie Jego wiedzy. Tak więc jako człowiek nie wiedział również o dniu paruzji. Jest Bogiem, ale miał także świadomość ludzką. Unicestwił się do tego stopnia, że nawet pod tym względem zrównał się ze zwykłymi ludźmi. Wiedzę zdobywał ludzkimi środkami, podobnie jak wszyscy ludzie, w półcieniu, który – na ile to jest możliwe – czyni Go bliskim nam. Z zadziwiającą skromnością poddał się ludzkiemu sposobowi istnienia wraz z jego ograniczeniami i uzależnieniami.