Markowe opisy o Jezusie sprawiają niekiedy pewien kłopot.
Natomiast według tzw. interpretacji symbolicznej mamy w tym wypadku do czynienia z tekstem apokaliptycznym, którego nie należy brać dosłownie. Dosłowna interpretacja zjawisk byłaby wielkim niezrozumieniem mentalności żydowskiej I wieku. Co za tym przemawia? Najpierw trzeba zaznaczyć, że interpretacja realistyczna napotyka na trudności. Z dalszej części wypowiedzi Jezusa wynika bowiem, że po rzekomej katastrofie kosmicznej ziemia będzie zamieszkała, a więc nie ulegnie zniszczeniu. Chrystus mówi bowiem: „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach i z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba” ( Mk 13,26-27). A tymczasem powinno nastąpić zniszczenie, gdyż gwiazdy będą spadać z nieba na ziemię (por. Ap 6,13). W takiej sytuacji nie ma miejsca dla ludzi. W jaki więc sposób aniołowie mogą ich zgromadzić. Trzeba się zatem zgodzić, że Jezus nie poucza o zniszczeniu kosmosu, w tym także ziemi.