Markowe opisy o Jezusie sprawiają niekiedy pewien kłopot.
Dlaczego Jezus zabraniał ludziom lub złym duchom mówić o tym, że jest Mesjaszem? Wyjaśnia to przypomnienie warunków religijno-historycznych tamtej epoki. W czasie działalności Chrystusa nadzieje mesjańskie Izraela miały zabarwienie polityczno-nacjonalistyczne. On zaś miał tę świadomość, że daleko odbiega od ludzkich oczekiwań (Mk 12,13-17). W świecie judaistycznym wyrobiono sobie fałszywy obraz Mesjasza. Bardzo często zwracano uwagę jedynie na aspekt polityczny i zewnętrzny a także materialny jego działalności. Wierzono, że Mesjasz uwolni ludzi od nieszczęść doczesnych. Sądzono, że zbuduje królestwo ziemskie. Kiedy Jezus rozpoczął publiczną działalność i zaczęto Go nazywać Mesjaszem, natychmiast Jego Osoba kojarzyła się wielu ze wspomnianymi dobrami. Zachodziło więc niebezpieczeństwo, że ludzie błędnie zrozumieją osobę Jezusa i Jego misję. Dlatego nie pozwalał, aby nazywano Go Mesjaszem. Był bowiem świadomy, że to, co przynosi, zawiera wymiar duchowy. Dlatego nakazywał milczenie, gdy ktoś nazywał Go Mesjaszem. Chciał, aby każdy odkrył głębię Jego osobowości i Jego tajemnicę. Chciał, aby ludzie obserwowali Jego czyny i zastanawiali się nad nimi oraz starali się wniknąć w Jego nauczanie i dopiero wtedy wyciągali wnioski i oceniali Go w świetle wiary, gdyż wtedy nie popełnią pomyłki. Uzdrowiony trędowaty nie rozumiał jednak wskazań Jezusa. Nie umiał ukryć szczęścia. Wydawało mu się, że przyczyniając się do rozsławienia Proroka z Nazaretu, będzie Jego dobrodziejem. Ale stało się inaczej niż zamierzał: „Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych” (Mk 1,45).