Oto relacja ze Światowych Dni Młodzieży mielczanina Wiktora Strzelczyka. Dzień po dniu, godzina po godzinie, chwila po chwili.
29 lipca 2016
Piątek rozpoczęliśmy od porannych katechez w miejscu zakwaterowania, w kościele w Gnojniku z biskupem pomocniczym diec. gdańskiej Zbigniewem Zielińskim.
Hierarcha podjął temat Bożego Miłosierdzia, mówił także o współczesnej młodzieży. Podzielił się z nami również historią swojej drogi do kapłaństwa. Podobnie jak dwa dni wcześniej bp Leszkiewicz, odpowiadał na zadawane mu pytania. Przed południem odbyła się Msza św. pod jego przewodnictwem. Zaś po niej czekał na nas obiad: żurek i gołąbki.
To był dopiero początek dnia. Głównym punktem był oczywiście wyjazd do Krakowa i udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Na szczęście deszcz przestał padać, a zza chmur wyjrzało słońce.
Rozważania do poszczególnych stacji - z kilkoma wyjątkami, czytane były po polsku. Obcokrajowcy musieli więc złapać tłumaczenie radiowe, bądź czytać teksty w swoich modlitewnikach.
Rozważaniom towarzyszyły ciekawe scenki, wzbudzające duże emocje. I tak, na przykład, przedstawiono ukrzyżowanie i zdjęcie z krzyża, upadek z wysokości symbolizował upadek Jezusa, artystyczne zdjęcie białej szaty przez aktora wiszącego na dźwigu, kilkanaście metrów nad ziemią.
Zawołanie „Adoramus te Christe, benedicimus Tibi” (Adorujemy Cię Chryste, i błogosławimy Tobie) - rozbrzmiewało przy każdej stacji.
Po nabożeństwie głos zabrał papież. Mówił w języku włoskim, dlatego kilkoro z nas uchwyciło połączenie radiowe z głośnikiem, dzięki czemu mogliśmy usłyszeć polskie tłumaczenie.
Głównym wątkiem papieskiej przemowy było „Miłosierdzie”, a dokładnie uczynki miłosierne względem duszy i ciała.
Ojciec święty stwierdził, że miłosierdzie wobec innych nie może ograniczyć się jedynie do głoszenia tej idei. Należy skupić się przede wszystkim na uczynkach! Miłosierdzie bez uczynków nie istnieje.
Nakierował naszą wrażliwość na osoby szczególnie potrzebujące pomocy: na głodujących, uciekających przed wojną, na biednych. Nie możemy zostawić ich samych. Wsparcie dla nich jest konieczne i każdy chrześcijanin powinien służyć im pomocą.
Po przemówieniu papież opuścił Błonia i udał się na ul. Franciszkańska 3. My tymczasem zostaliśmy, wspólnie tańcząc, słuchając koncertów czy robiąc wspólne zdjęcia z pielgrzymami z Tajlandii, Brazylii, Rosji czy Namibii.
Ja zaś spotkałem moich przyjaciół z Włoch, z którymi we wtorek wracałem pociągiem do Brzeska. Tuż przed wyjściem bawiliśmy się na koncercie ks. Kuby Bartczaka. Co ciekawe, w drodze na dworzec spotkaliśmy go na ulicy.
Połowa naszej grupy została trochę dłużej w Krakowie, i później wróciła pociągiem, gdzie mimo tłoku, trwała wspólna zabawa i śpiewy. Pozostali wrócili do Uszwi autobusem.
W momencie pisania tej relacji czekam z przyjaciółmi na dworcu w Brzesku, na pociąg do Brzegów. Tam odbędzie się czuwanie z Papieżem aż do godziny 23. Pozdrawiamy!