Duch Święty w życiu i działalności Jezusa oraz Jego uczniów według Ewangelii św. Marka.
Myśląc o grzechu, nie zastanawiajmy się nad „powinnościami” – „obowiązkami” Boga względem grzesznika – jeżeli tak można mówić. Zastanówmy się, czym jest grzech w wypadku człowieka. Zwykle odpowiadamy bardzo prosto: jest złamaniem jakiegoś Bożego przykazania. A my tyle zasad łamiemy i właściwie nie robimy sobie z tego powodu wyrzutów. Ileż razy łamiemy przepisy drogowe i interesuje nas tylko jedno: czy zostaniemy na tym przyłapani, czy też nie? Podobnie podchodzimy do grzechu. Uważamy, że jest to złamanie jakiegoś przepisu. Czy to znów takie ważne? Tyle tylko, że tym razem chodzi o zasady zaproponowane przez Boga. Chociaż potrafimy usprawiedliwić i wytłumaczyć także nasze postępowanie. Bóg nie jest przecież drobiazgowy - twierdzimy. Jest nieskończenie miłosierny. I dlatego – w naszym rozumieniu – grzech nie jest właściwie czymś wielkim, a Bóg nam zawsze odpuści.
Popatrzmy jednak na grzech inaczej. Pismo Święte stwierdza, że jest odwróceniem się od Boga. Człowiek – stworzenie – można powiedzieć, że takie nic – odwraca się od Boga, który jest samą Dobrocią, samą Miłością. Postanawia żyć bez Niego; wyklucza Go ze swojego życia. I co wtedy pozostaje Bogu? Zmusić takiego człowieka do zmiany postępowania. Ma On wprawdzie środki, aby to uczynić, ale chce, aby obok Niego stanęli ludzie wolni, którzy poszli za Nim z miłości, a nie niewolnicy, których przymuszono. Nikogo nie można bowiem uszczęśliwiać na siłę.
Jeszcze lepiej zrozumiemy twarde słowa Jezusa, gdy przypomnimy sobie, w jakich okolicznościach mówił o tym, że człowiekowi nie zostaną odpuszczone pewne grzechy. Była to Jego reakcja na zachowanie się uczonych w Piśmie, którzy złemu duchowi przypisywali Jezusowe czyny miłości. Nie chcieli się otworzyć, gdyż z góry byli nastawieni na to, by odrzucić Chrystusa. W tym wypadku Ewangelista zaznacza: „Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego»” (Mk 3,30). Jeżeli ktoś świadomie odrzuca Boga, to czy Bóg może Go wbrew niemu uszczęśliwiać?