Księgę Dziejów Apostolskich nazywa się często "Ewangelią Ducha Świętego".
Chrystus przed wniebowstąpieniem nakłada na uczniów obowiązek dawania świadectwa, ale jednocześnie obiecuje im moc Ducha. W zakończeniu trzeciej Ewangelii odnajdujemy proste stwierdzenie: „Wy jesteście świadkami tego” (24,48). Tak więc apostołowie mają być świadkami tych rzeczy (gr. touton), to znaczy męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa (24,45). Ich głównym atutem jest fakt, że osobiście i bezpośrednio patrzyli na te wydarzenia (por. Dz 1,21). Tak podana jest podstawa świadectwa czyli osobisty kontakt z wydarzeniami.
Co jednak oznacza być świadkiem? Termin martys został zaczerpnięty z języka prawniczego. Martys to człowiek, który przez własne doświadczenie jest w stanie dać jakiś sąd o wydarzeniach , w których uczestniczył lub na które patrzył, względnie o osobach i okolicznościach, które zna z własnego oglądu. Dzięki temu może być powołany na oficjalnego świadka w procesie sądowym czy innych prawnych aktach o charakterze społecznym. Termin ten był używany również poza środowiskiem prawniczym. Oznaczał on wtedy człowieka, który, który może zaświadczyć o faktach lub osobach, które poznał osobiście. Jednak na tym pole semantyczne terminu martys, tak jak rozumiano go w starożytności, nie kończy się. Jest ono szersze. Mianowicie określenie to oznacza również człowieka, który publicznie ujawnia swoje przekonanie co do jakiejś prawdy religijnej i filozoficznej. Tak więc martys oznacza tu człowieka, który z przekonaniem świadczy o prawdzie doktryny filozoficznej czy religijnej.
Oczywiście można zauważyć, że to znaczenie jest niemal tożsame z tym, w jakim sensie używa go św. Łukasz. W Biblii znane jest to prawnicze ujęcie terminu martys, szczególnie na określenie świadka w sprawie sądowej, i to głównie świadka, który obciąża oskarżonego (por. Lb 5,13; Pwt 17,6.7). W tym znaczeniu użycie tego terminu nie wnosi nic nowego w stosunku do użycia go w języku pozabiblijnym.