U boku Jezusa znajdowali się ludzie, którzy pragnęli Go słuchać.
Szczęśliwymi, uczy Jezus, są również ci, którzy się smucą. Św. Mateusz zapisze: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4).
Św. Mateusz, w duchu Starego Przymierza, mówi o tych, którzy się smucą. W tekście trzeciej Ewangelii, u św. Łukasza znajduje się stwierdzenie: „szczęśliwi, którzy płaczą” (Łk 6,21b).
W czasach patrystycznych to błogosławieństwo odnoszono do smutku, który jest spowodowany uświadomieniem sobie własnej grzeszności. Jan Chryzostom napisze, iż w błogosławieństwach Ewangeliści wymienili nie tych, którzy się w ogóle smucą, ale tych, którzy to czynią z powodu swoich grzechów. Grzesznicy, według Ojców Kościoła, winni płakać i smucić się z powodu wszelkiego uczynionego zła. Jeśli ów żal będzie prawdziwy, wtedy otrzymają oni pocieszenie, którym będzie przebaczenie grzechów. Takie rozumienie łączy się z tym, iż w czasach Chrystusa panował wśród Żydów klimat pokutny. Wiązał się on z oczekiwaniem na Mesjasza, na którego przyjście należało się przygotować.
We wskazaniu tym można jednak widzieć inny powód smutku i płaczu. Oto uczniowie Chrystusa nie mogę jeszcze oglądać w pełni królestwa niebieskiego. Doznają prześladowań, nie nadchodzi zapowiadana paruzja, zło niejako odnosi tryumf nad siłami dobra. Stąd też wielki smutek i oczekiwanie na zbawczą interwencję Boga, który pocieszy swój lud. Uczniowie Chrystusa smucą się wyczekując spotkania z Mistrzem. Ci, którzy w życiu doczesnym doświadczają smutku, cierpienia, utrapień i nędzy, mają obiecane w przyszłości, zbawienie i radość spotkania z Bogiem. Błogosławieństwo płaczących jest dla św. Łukasza sposobnością do pouczenia o bliskości spotkania z Chrystusem po śmierci. Natomiast autor pierwszej Ewangelii bardziej akcentuje prawdę, iż obecny czas jest czasem smutku, spowodowanym faktem nieobecności Chrystusa. Czas radości nadejdzie więc w chwili paruzji. Obaj ewangeliści podkreślają nadejście królestwa w którym jest i z którym nadejdzie Chrystus.