Najprościej możemy powiedzieć, że synody odgrywają analogiczną rolę do soborów powszechnych na poziomie regionalnym i lokalnym.
Czy zatem można powiedzieć, że synod to taki parlament?
Tylko w pewnym uproszczeniu: tak. Wyraźnie do tego odniósł się Ojciec święty Franciszek mówiąc, że synod to nie parlament. Podczas rozpoczęcia Synodu o rodzinie papież stwierdził, że synod jest wyrazem życia Kościoła, to znaczy Kościoła podążającego razem, aby odczytać rzeczywistość oczyma wiary i z sercem Boga. Jest to Kościół, stawiający sobie pytanie o swoją wierność względem depozytu wiary, który nie jest dla niego muzeum, którego trzeba strzec lub ocalić, ale żywym źródłem, z którego Kościół czerpie, aby ugasić pragnienie życia i rzucić światło na depozyt życia[5].
Synod ma za zadanie odczytać znaki czasu i próbować jeszcze bardziej odczytać głębię planów Bożych. Tradycja sięgająca czasów Apostolskich utwierdza w przekonaniu, że zgromadzenie biskupów pozostające w zjednoczeniu z papieżem, a odbyte w określonych warunkach, cieszy się specjalnym natchnieniem Ducha Świętego. Niektórzy wręcz zwracają uwagę już na słowa Jezusa zapisane w Ewangelii św. Mateusza, który mówił, że gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam jestem wśród nich (Mt 18,20)[6].