Tak jak Mistrz, uczniowie również wyrzucają demony oraz - jak zapisze św. Marek - namaszczają oliwą wielu chorych i uzdrawiają ich.
Cudu tego Jezus dokonuje słowem. Słowem odpuszcza grzechy i uzdrawia.
Jezus ma boską władzę. Ma moc odpuszczania grzechów, czego potwierdzeniem jest uzdrowienie paralityka. Św. Marek podkreśla niezwykłą władzę i moc słowa Jezusa. Warto jednak pamiętać, iż w tradycji Starego Przymierza grzech łączony był z chorobą (zob. np. Pwt 28,27 i Ps 107,17-18) i również mógł być uważany za przeszkodę, którą należy przezwyciężyć. W myśli Starego Przymierza grzech mógł prowadzić do choroby (zob. np. Pwt 28,27 i Ps 107,17-18), stąd też uzdrowienie i przebaczenie często były ze sobą łączone (np. Ps 103,3; Iz 38,17). W niektórych miejscach te terminy mogą być nawet używane zamiennie (zob. użycie „uzdrawiać” zamiast „odpuszczać grzechy” w Ps 41,3-4; Oz 14,4; Iz 57,18-19). Pochodzący z końca I w. po Chr. qumrański tekst Modlitwa Nabonida (linie 3-4) łączy egzorcyzm z przebaczeniem grzechów człowieka opętanego. Tradycja zaś rabiniczna zawiera ciekawą paralelę do tekstu markowego, kiedy mówi, że „osoba chora nie wyjdzie ze swej choroby, dopóki nie zostaną wybaczone jej wszystkie grzechy” (b.Ned. 41a). W tekście Talmudu, podobnie jak u Marka, znajdujemy powiązanie pomiędzy grzechem i chorobą, frazę „grzechy są odpuszczone”, i odniesienie do uzdrowionej osoby „powstającej” z łóżka. Teksty nowotestamentalne (zob. też J 5,14), łącząc chorobę z grzechem i uzdrowienie z przebaczeniem podążają w duchu myśli Starego Przymierza.
Działanie Jezusa jest jednak nadzwyczajne. Na kartach Starego Testamentu prorocy mieli moc dokonywać tak niezwykłych znaków. Nigdy jednak żaden prorok nie odpuszczał grzechów. Co więcej, również od Mesjasza nie oczekiwano odpuszczania grzechów. Grzechy mógł odpuszczać jedynie Bóg – jest to przywilej wyłącznie Jego. A zatem to czego dokonał Jezus – uzdrowienie i wcześniejsze odpuszczenie grzechów, proklamuje Jezusa jako Syna Bożego, który mocą Bożą odpuszcza grzechy[10].
Niewątpliwie uzdrowiony człowiek, który na oczach tłumu bierze swoje nosze i niesie je, jest obrazem „nowego człowieka”’, człowieka, który doznał zbawczego działania Jezusa. Stad też bierze on swoje nosze; bierze – można powiedzieć – cały swój dom, miejsce w którym żył. Bierze to wszystko i zostaje posłany przez Jezusa, by iść do domu. A przecież domem człowieka jest Bóg. Człowiek oddalił się od tego domu i nie był zdolny iść w jego kierunku. Uzdrowiony zaś może powstać i rozpocząć naśladowanie Syna, który prowadzi go do domu Ojca. Nasze życie jest bowiem powrotem do domu Ojca. Powstając ze śmierci grzechu, jesteśmy wezwani, by iść do prawdziwego domu.
Współczucie Chrystusa dla chorych i liczne uzdrowienia z różnego rodzaju chorób są wymownym znakiem, że „Bóg łaskawie nawiedził lud swój” (Łk 7,16) i że Królestwo Boże jest bliskie. Jezus ma nie tylko moc uzdrawiania, lecz także moc przebaczania grzechów. Przyszedł, by uleczyć całego człowieka, duszę i ciało; jest lekarzem, którego potrzebują chorzy. Jego współczucie dla wszystkich cierpiących posuwa się tak daleko, że Jezus utożsamia się z nimi: „Byłem chory, a odwiedziliście Mnie” (Mt 25,36). Jego szczególna miłość do ludzi dotkniętych słabością nie przestaje w ciągu wieków pobudzać chrześcijan do specjalnej troski o tych, którzy cierpią na ciele i duszy. Znajduje się ona u podstaw podejmowania niestrudzonych wysiłków, by ulżyć im w cierpieniu.
Często Jezus żąda od chorych wiary. By ich uzdrowić, posługuje się także czasami znakami, takimi jak dotknięcie śliną i nałożenie rąk, nałożenie błota i obmycie. Chorzy starają się Go dotknąć, „ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6, 19). W ten sposób i w sakramentach, Chrystus nadal „dotyka”, aby nas uzdrowić.
Wzruszony tylu cierpieniami, Chrystus nie tylko pozwala dotykać się chorym, lecz także bierze na siebie ich nędzę: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17). Nie uleczył wszystkich chorych. Ale dokonywane przez Niego uzdrowienia były znakami przyjścia Królestwa Bożego, zapowiadały uzdrowienie bardziej radykalne: zwycięstwo nad grzechem i śmiercią przez Jego Paschę. Na krzyżu bowiem Chrystus wziął na siebie cały ciężar zła i zgładził „grzech świata” (J 1,29), którego skutkiem jest właśnie choroba. Przez swoją mękę i śmierć na krzyżu Chrystus nadał cierpieniu nowe znaczenie; teraz może ono upodabniać nas do Niego i jednoczyć nas z Jego zbawczą męką.