Dzień kapłaństwa. Cztery historie

Rusz Duszę co rusz przywołuje świadectwa kapłańskiego powołania i zachęca do modlitwy za księży.

Ks. Łukasz Kalisz

Choć dziś spoglądam na kapłaństwo zaledwie z perspektywy kilku miesięcy, to już wiem, że mimo iż potrafi przynieść zmęczenie, to jest Ktoś, dzięki komu podnoszą się znów kąciki ust i ładują baterie do dalszej pracy.

Pochodzę z małej wioski, nie byłem szczególnie uzdolniony ani szczególnie rozmodlony. Wychowałem się w wierzącej rodzinie. Rodzice chętnie angażowali się w działania prowadzone przy parafii. Zaraz po Pierwszej Komunii zostałem ministrantem i od tej chwili Pan Bóg wziął mnie za rękę i prowadził przez różne momenty mojego życia, aż doprowadził do ołtarza jako kapłana.

Ale po kolei. Posługa księdza fascynowała mnie już od dziecka. Dobrze pamiętam, że gdy byłem ministrantem i lektorem podziwiałem kapłanów za to, co robią, chętnie i aktywnie włączałem się w liturgię, ale czułem ogromny dystans do księży, których znałem wówczas głównie z posługi sakramentalnej i z lekcji religii. Zaczęło się to zmieniać, kiedy zostałem ceremoniarzem w parafii. Już na kursie poznałem wielu fantastycznych księży i również inaczej układała się współpraca z moimi duszpasterzami w parafii.

ks. Łukasz Kalisz.   ks. Łukasz Kalisz.
Rusz Duszę

Byłem w ostatniej klasie Technikum. Jedni powiedzą, że przypadkiem, ja zaś (wierząc że przypadki są tylko w gramatyce) dziś wiem, że z Bożego działania, na mojej drodze życia pojawiło się kilku wspaniałych duszpasterzy, zaangażowałem się w działalność młodzieżowej grupy apostolskiej przy mojej rodzinnej parafii, a także w inne grupy, które prowadzili katechizujący mnie kapłani. To dzięki nim właśnie poznałem posługę księży od zupełnie innej strony. Byli (i są nadal) dla mnie przykładami życia wiarą, ale i czerpania radości z wiary.

To właśnie wtedy zacząłem się zastanawiać, czy kapłaństwo nie jest moim powołaniem, czy Bóg nie chce ze mnie uczynić swego narzędzia, bym był przedłużeniem Jego rąk w służbie ludziom, przedłużeniem Jego głosu w niesieniu Ewangelii i przedłużeniem Jego nóg w wychodzeniu na peryferie i szukaniu zagubionych owiec. Ten głos powracał w moim sercu, powracał w myślach, ale i powracał w rozmowach z kapłanami i nie tylko. I tutaj właśnie rozpoznałem Jego głos. Kiedyś w kontakcie z narodem wybranym Bóg posługiwał się patriarchami i prorokami - dziś też Pan do nas przemawia - jestem o tym przekonany. Tylko czy chcesz usłyszeć Jego głos?

A jeśli zdecydujesz się Go posłuchać, usiądzie przy Tobie o powie: Słuchaj, będzie tak i tak…

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..