W tym roku 30-lecie pracy na Czarnym Lądzie mija trzem tarnowskim misjonarzom. Księżom Marianowi Pazdanowi i Bogdanowi Piotrowskiemu oraz Ewie Gawin, która z tej trójki pracuje w Afryce najdłużej.
Szkoła dla „niepotrzebujących” edukacji
Wielka miłość pani Ewy, to dzieci głuchonieme. Kiedy w centrum alfabetyzacji zaczynała z nimi pracę w roku 2006, było zaledwie 4 uczniów. Dzisiaj jest ich ponad 150, w przedziale wiekowym od kilku do kilkunastu lat. Z naborem do szkoły dla dzieci głuchoniemych jest zawsze problem. Rodziny traktują je często jako dzieci drugiego sortu, niepotrzebujące edukacji, przydatne w codziennym życiu tylko na posyłki i do robót domowych. Nie za bardzo rozumieją po co te dzieci kształcić.
Te dotknięte kalectwem słuchu i mowy pochodzą z całego Kamerunu, przybywają nawet z odległości 400 kilometrów. Są wyznawcami różnych religii, pochodzą z różnych plemion, a te przybywające z daleka umieszczane były w tzw. internacie rodzinnym czyli w rodzinach, które już mają swoje dzieci i przyjmują za opłatą również te ze szkoły. Diecezja tarnowska finansowała pobyt owych dzieci w takich domach. To jednak nie zdawało egzaminu. Powstał więc internat w samej szkole, jako rzecz tymczasowa. Kiedyś powstanie osobny budynek. Internatem zajmuje się właśnie pani Ewa, która troszczy się, by dzieci nie były głodne, by dobrze się sprawowały i uzyskały dobre wykształcenie.
Szkoła zaczęła swoje istnienie w 2006 roku mieszcząc się w skromnych pomieszczeniach wspomnianego wyżej centrum. Odwiedzając przed laty tę szkołę można było zobaczyć schludne pomieszczenia, ale kiepskie warunki do pracy. W jednym pomieszczeniu tylko kotara oddzielała dzieci innej klasy. Dobre było jednak i to. Najbliższa o tej specjalności szkoła jest w Yaounde oddalonym od Bertoua 350 km, a inna na północy kraju – 600 km. Państwo nie dotuje szkoły w żadnym calu. Gdy jednak potrzebuje się pochwalić, jaką to szkołę ma Kamerun we wschodniej części kraju, to wie dokładnie, gdzie jej szukać. W 75% szkołę finansuje diecezja tarnowska z funduszu swego diecezjalnego dzieła, ale włączają się również w tę pomoc pojedyncze osoby.
Powolny, ale regularny wzrost wyszukiwanych przez panią Ewę dzieci był naturalnym impulsem do wybudowania szkoły z prawdziwego zdarzenia. Dodajmy, że razem z tymi, którzy już ukończyli szkołę, jest ponad 100 osób. W szkole przebywają nie tylko dzieci głuchonieme, ale też słabo widzące, niepełnosprawne fizycznie, jak i z niedorozwojem umysłowym, czy opóźnione w rozwoju.
Chcąc wybudować dzieciom szkołę, pani Ewa zwróciła się do diecezji tarnowskiej o jej sfinansowanie. W latach 2011-2013 powstały trzy duże projekty, które opiewały na sumę 1 milion 97 tys. zł. Do dnia dzisiejszego diecezja tarnowska z funduszu kolędników misyjnych przekazała na budowę i prowadzenie szkoły ponad 3 mln. zł. Najnowszą, udaną i fachowo przeprowadzoną inwestycją jest oświetlenie szkoły i przy okazji domu mieszkalnego, który jest zapleczem osobowym dla całego dzieła szkoły i internatu. Zainstalował je fachowo pan Piotr Piecuch, rodem z Mielca, który – jako wolontariusz – nie pierwszy raz odwiedził Afrykę. W szkole zostało zamontowanych 36 ogniw fotowoltaicznych (tzw. paneli słonecznych), z których każdy ma moc 260W oraz 12 akumulatorów (24V) o pojemności 2000Ah każdy. Zamontowano też system zabezpieczeń odgromowych oraz system zabezpieczeń przepięciowych na prąd stały i na prąd zmienny, a także nowoczesny system sterowania tzw. falownikiem (inwerterem).