W tym roku 30-lecie pracy na Czarnym Lądzie mija trzem tarnowskim misjonarzom. Księżom Marianowi Pazdanowi i Bogdanowi Piotrowskiemu oraz Ewie Gawin, która z tej trójki pracuje w Afryce najdłużej.
W dniu 31 stycznia 1990 roku postawiła po raz pierwszy swą stopę na „ziemi obiecanej”. Tak później w swych listach nazwała kameruńską ziemię, zwłaszcza diecezję Bertoua, gdzie do dnia dzisiejszego spędziła prawie połowę swego życia. Jest to życie zdecydowanie przeżywane dla drugich.
Ponad trzydziestoletni pobyt zwykłej pielęgniarki pani Ewy Gawin na kameruńskiej ziemi, naznaczony jest trzema dziedzinami szczególnego oddania się posłudze czarnym braciom: działalnością na rzecz niepełnosprawnych, głównie dzieci; pomocą osadzonym w więzieniu; oraz inicjatywą zorganizowania, prowadzenia i wybudowania szkoły dla dzieci głuchoniemych w Bertoua.
Zwykła pielęgniarka i koordynatorka
W Kamerunie, zwłaszcza w diecezji Bertoua wszyscy ją znają, wszyscy ją kochają, wielu korzysta z niesionej przez nią dobroci. Utrzymuje liczne kontakty ze zgromadzeniami zakonnymi. To ją ubogaca, ale też pomaga w różnych zadaniach. Są też, niestety, tacy, którzy jej dobroć wykorzystują i zadają rany jej kochającemu sercu. Nie raz już była oszukana i okradziona. Miesiąc temu nawet bardzo.
Na początku, przez cztery lata, pracowała w swym zawodzie jako pielęgniarka w ośrodku zdrowia Nkol-Bikon w Bertoua. Jeździła też po kiepskich drogach do wiosek, by prowadzić zdrowotne konsultacje i szczepić dzieci. Na przebycie 25 km potrzebowała wtedy 2 godziny, dzisiaj tę drogę, samochodem zakupionym dla niej przez diecezję tarnowską, pokonuje w kilka minut. Po czterech latach zaproponowano jej koordynację służbą zdrowia na terenie całej archidiecezji. W latach 1994-1997 koordynowała całą służbą zdrowia w diecezji Bertoua, później przez rok odpowiadała za nią w trzech diecezjach. Miała już wtedy na głowie 29 ośrodków zdrowia, w tym dwa specjalistyczne – dla chorych na gruźlicę i dla niepełnosprawnych ruchowo. Zaopatrywała w leki i szczepionki 25 przychodni diecezjalnych, których w Kamerunie jest ponad 240, dostarczała również lekarstwa do 2 szpitali. Zajęła się też budową ośrodka w Mbitom. Był to właściwie mały kompleks szpitalny z porodówką i domem dla posługujących w nim pielęgniarzy. Pomagała też „dla rozrywki” w budowie kompleksu szkolnego Technikum w Garoua-Boulai, jak i ośrodka zdrowia w Garoua-Boulai, prowadzonego przez s. Józefinę dominikankę – lekarkę. W dziedzinie koordynacji stała się specjalistką i od 2000 roku zaczęła reprezentować całą metropolię w Komisji Episkopatu Kamerunu ds. zdrowia. W 2004 r. wspólnie z br. Armande ze zgromadzenia św. Gabriela założyła centrum alfabetyzacji. Kiedy w 2011 przestała być koordynatorką, oddała się jeszcze więcej pracy z dziećmi i dla nich. Została dyrektorem szkoły dla głuchoniemych. To ją pochłania i choć z dniem 1 stycznia 2020 r. dyrektorstwo oddała siostrom pasjonistkom, wciąż jest blisko swoich ukochanych dzieci, czuwając zwłaszcza nad tymi z internatu. Jest ich sporo, bo 25 chłopców i 24 dziewczynki.