W centrum nauki Jezusa jest prawda o Bogu miłującym człowieka, którego pragnie On z miłości zbawić.
W przekazie Ewangelii według św. Jana sąd już trwa
Przychodzący do Jezusa Nikodem uznaje, iż Chrystus przyszedł od Boga jako nauczyciel, czego potwierdzeniem są czynione przez Jezusa znaki: „Nikt nie może czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim” (J 3,2). Nikodem przychodzi nocą, co w Ewangelii wg św. Jana symbolizuje zło, fałsz i niewiedzę. Tę ciemność rozświetla Jezus ukazując Nikodemowi tajemnicę zbawienia. Nikodem zna tożsamość Jezusa. Wie, że jest Nauczycielem oraz uznaje boskie pochodzenie Jego misji. Jezus ucząc o konieczności ponownego – duchowego, z góry narodzenia uczy także, iż koniecznym będzie Jego zbawienna dla ludzi śmierć na krzyżu. „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,14-16)[1].
Jezus nawiązuje do Księgi Liczb, gdzie jest mowa o zbawczym spojrzeniu na miedzianego węża: „rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.” (Lb 21,8-9). Według Targumu Palestyńskiego (Neofiti I) „Ktokolwiek podnosił oczy na węża miedzianego i kierował serce do imienia słowa Jahwe, pozostawał przy życiu”. A zatem cały czas, gdy Izrael patrzył w górę i oddawał swoje serce Ojcu w niebie zdrowiał i żył. Jezus w tym duchu uczy, iż zbawienie nie osiąga się przez przypominanie sobie prawa Mojżeszowego i jego zachowywanie, ale przez pełne wiary patrzenie na Syna Człowieczego wywyższonego na krzyżu. Gdyż to Syn Człowieczy daje życie wieczne. W Lb 21,8-9 wąż był znakiem mocy Bożej. Znakiem umieszczonym na palu. Jest to znak zbawienia (zob. Mdr 16,6). Owocem patrzenia z wiarą na ten znak od Boga jest zbawienie. Patrzenie z wiarą w tajemnicę Jezusa prowadzi do zbawienia.
Dlatego też Jezus uczy, iż „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu».” (J 3,17-21)
Bóg umiłował świat, aby świat został zbawiony. Dlatego poświęcił swojego Syna posyłając Go na świat. To zbawienie jest dane każdemu bez wyjątku człowiekowi. Warunkiem otrzymania zbawienia i życia wiecznego jest wiara egzystencjalna w osobę Jezusa. Przez osobiste przylgnięcie do Syna Bożego otrzymuje się zbawienie i unika się potępiającego sądu Bożego[2].
W J 3,19-21 możemy widzieć definicję sądu wg św. Jana – ukazanie w świetle złych uczynków. Przyjście światła ukazuje wybieranie przez ludzi ciemności. Sąd zatem następuje w momencie, gdy człowiek wybiera ciemność. Ciemność, która jest janową metaforą zła, złego postępowania, złych zamiarów. Czyny, które spełnia człowiek są dowodem jego wiary. Złe uczynki, to postawa człowieka inspirowana przez Szatana.
Autor Czwartej Ewangelii uczy, iż sąd realizuje się już od czasu pojawienia się Jezusa jako Słowa Boga, jako Tego, który rozpoczął zbawczy czas dla wszystkich ludzi. Sędzią ostatecznym jest Chrystus, któremu władzę sądzenia przekazał Bóg: „Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym” (J 5,27). „Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi” (J 5,22). Bóg, będąc eschatologicznym Sędzią i stanowiący doskonałą jedność działania z Synem, domaga się wiary i czci w Jezusie Chrystusie. Stąd też sprawując sąd nie czyni tego Jezus sam, ale wraz z Ojcem, który Go posłała (J 8,16)[3].
Myśl ta powraca w dwunastym rozdziale, kiedy otoczony wiwatującym tłumem Jezus wkracza do Jerozolimy. Wtedy zapowiada, że nadeszła Jego godzina. Potwierdzeniem Jego słów jest objawienie Boga z nieba, które jedni uznają za grzmot, inni zaś za głos Anioła do Jezusa (J 12,28-29). Jezus jednak ogłasza, iż „teraz odbywa się sąd na tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz” (J 12,31). Później, wyrzucając Żydom ich niedowiarstwo stwierdza, iż ci, którzy odrzucają Jego Słowo, przez To Słowo będą sądzeni w dniu ostatecznym: „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział»” (J 12,44-50).
Ostateczny los człowieka zależny jest zatem od postawy człowieka wobec Jezusa. Słowo Jezus pochodzi od Boga, który jest miłością i życiem. Kto z rozmysłem wzgardzi i odrzuci To Słowo zostanie przez To Słowo osądzony w dniu ostatecznym. O ile w rozmowie z Nikodemem, Jezus mówi o sądzie w czasie teraźniejszym – ten kto wierzy nie podlega potępieniu, ten zaś kto nie wierzy już został potępiony, to w dwunastym rozdziale, Jezus będąc już w Jerozolimie oznajmia, iż będzie sąd czynionym przez Słowo w dniu ostatecznym. Dzień ostateczny dla św. Jana zbiega się z dniem wywyższenia Jezusa na krzyżu (J 12,32), kiedy to objawi On pełną miłość do człowieka. Od tego wydarzenia nie ma powodu by odrzucać zbawcze orędzie Chrystusa. Jezus postępuje i uczy tak, jak Mu daje Ojciec. Celem bowiem działania Boga jest dawanie siebie i ożywianie. Przyjęcie słowa Bożego daje człowiekowi moc, by stać się Jego dzieckiem (J 1,12).
A zatem, w przekazie św. Jana, decydującą jest chwila obecna, moje obecne wybory. Eschatologiczna przyszłość zaś będzie ujawnieniem i konsekwencją tego wyboru. Na sądzie ostatecznym stając przed świętym obliczem Boga zobaczymy, co było dla nas najważniejsze na tym świecie, co było naszą „miłością”. Kto miłuje ponad wszystko pieniądze, karierę, władzę, przyjemność – doczesność, ten na sądzie ostatecznym uświadomi sobie, że wybrał piekło. Drogę do nieba otwiera przylgnięcie do Chrystusa i Jego Ewangelii.