- Nie wolno nam uciec, wycofać się, nabrać dystansu wobec wiernych, pozostawiając bieg historii samej sobie - apelował.
Biskup tarnowski Andrzej Jeż w Wielki Czwartek przewodniczył Mszy Krzyżma św. w tarnowskiej katedrze.
Ze względu na wprowadzone obostrzenia spowodowane pandemią zostali na nią zaproszeni jedynie księża dziekani, prepozyci kapituł, a także księża pracujący w kurii oraz instytucjach diecezjalnych. Koncelebrowali ją również biskupi - abp Henryk Nowacki, bp Władysław Bobowski, bp Stanisław Salaterski, bp Leszek Leszkiewicz i bp Artur Ważny.
Ze względu na wprowadzone obostrzenia spowodowane pandemią na Mszę Krzyżma zostali zaproszeni jedynie księża dziekani, prepozyci kapituł, a także księża pracujący w kurii oraz instytucjach diecezjalnych.W okolicznościowym kazaniu pasterz Kościoła tarnowskiego zwrócił uwagę na rodzenie się nowych trenów we współczesności, doświadczenie - także w ramach Kościoła - dynamiki przechodzenia ku czemuś nowemu, co charakteryzuje się łamaniem dotychczasowej harmonii, a także spokojnych i ugruntowanych form prowadzenia duszpasterstwa.
- Przychodzi nam stawać przed wyzwaniami i zjawiskami, których jeszcze parę lat temu w ogóle nie przeczuwaliśmy albo wydawało się nam, że one są dosyć albo bardzo odległe - mówił hierarcha, przywołując m.in. doświadczenie pustych kościołów spowodowane pandemią czy uderzenia środowisk lewicowych, ale także dokonujące się na naszych oczach liczne zmiany, które łamią dotychczasowe zasady i formy życia i postępowania, we wszystkich prawie dziedzinach.
- Wszystkie te nowe zjawiska i wyzwania rodzą w nas uzasadniony niepokój i obawy, zarówno o teraźniejszość, jak i o przyszłość. Po ludzku czujemy się nieraz bezsilni, a czasem wiele nas przerasta - zauważył. - Dlatego odnawiając dziś w sobie świadomość otrzymanego daru Chrystusowego kapłaństwa, przypominamy sobie zarazem, skąd pochodzi jedyny ogień mający zdolność rozpalania ludzkich serc, by pałały wiarą i pobożnością. Duch Pański jest ciągle nad każdym z nas. Zostaliśmy Nim namaszczeni w dniu naszych święceń, posłani, by głosić światu Dobrą Nowinę i przez sprawowanie sakramentów nieść mu najgłębiej idące uzdrowienie w każdym czasie i w każdej sytuacji dziejowej - dodał biskup
Zauważył przy tym, że przekonanie, że czasy są wyjątkowo trudne, miało już miejsce wielokrotnie w przeszłości. Przywołał książkę "Kuszenie nowoczesnego człowieka" ks. Jana Stepy, późniejszego biskupa tarnowskiego, wydaną niemal wiek temu, w 1937 roku, a wznowioną w ubiegłym roku ze względu na jej aktualność. Ze stwierdzeń w niej zawartych wynika, że i wiek temu miało się poczucie kulminacji kryzysu w każdym wymiarze życia.
Ks. Jan Stepa już wtedy pisał o upadku wszelkiego autorytetu, o lekceważeniu Bożych praw, ostrym krytykowaniu papieża i biskupów, o człowieku mającym zbyt wysokie mniemanie o sobie, o bujnym indywidualizmie znajdującym się jakoś szczególnie w polskim temperamencie.
Jak zauważył bp Andrzej Jeż, ks. Stepa w takiej sytuacji radził, by "nie czekać na przyjście męża opatrznościowego ani na żadne cuda, bo mamy pochodnię wiary Chrystusowej, która rozproszy mroki naszej zmaterializowanej kultury". - Żeby uzdrawiać współczesny świat, ks. Stepa wskazuje na konieczność ustawicznej pracy nad sobą, nad wykorzenieniem własnych błędów i namiętności - mówił biskup. Za swoim poprzednikiem powtarzał, że ideałem chrześcijaństwa było zawsze tworzyć jak najwięcej mocarzy życia wewnętrznego, bo tylko dzięki nim może odrodzić się życie religijne.