Człowiek skłania się do modlitwy głównie z dwóch powodów: albo z wewnętrznej potrzeby szukania kontaktu z Bogiem, albo z obowiązku, jaki nakłada na niego religia, którą wyznaje.
Modlitwa codzienna
Istnieje zatem wystarczająco dużo danych przemawiających za tym, że modlitwa prywatna stanowiła istotny element codzienności. Składały się na nią dłuższe chwile poświęcone Bogu, jak też westchnienia, coś w rodzaju aktów strzelistych, do których wezwania powtarzają się w tekstach duszpasterzy. Można sobie wyobrazić, że w każdym przypadku ta praktyka wyglądała inaczej, ale pewne ogólne zasady istniały i do nich stosowali się poszczególni chrześcijanie.
Zacznijmy od określenia czasu modlitwy. W Nowym Testamencie powtarza się wezwanie do ciągłej modlitwy (por. Łk 21,28; 1 Tes 5,17). Temu wezwaniu będą wierni duszpasterze, choć zdają sobie sprawę, że nie możemy bez przerwy klękać, składać rąk, czy wznosić je ku niebu[16]. Są jednak chwile dnia, które należy modlitwą uświęcić. Pierwszy katechetyczny tekst, a więc skierowany do początkujących chrześcijan, stawia w tym względzie małe wymaganie: poleca odmawiać modlitwę Ojcze nasz trzy razy dziennie[17]. Nie mówi ani w jakich porach, ani gdzie należy się modlić. Tak było przy końcu Iw. Podobne zalecenie znajdziemy u Tertuliana pod koniec IIw., a potem u Orygenesa w połowie IIIw[18]. Można zatem wnioskować, że było to konieczne minimum, niezbędne do spełnienia przez każdego chrześcijanina.
Trzykrotne stawanie do modlitwy było nawiązaniem do proroka Daniela, który: „trzy razy dziennie odmawiał swoje modlitwy” (Dn 6,16). Początkowo nie precyzowano o jakiej porze należy się modlić, ale już wspomniany Tertulian proponował godzinę trzecią, szóstą i dziewiątą, bo: „Duch Święty został wylany na zebranych uczniów o godzinie trzeciej […] Piotr miał widzenie, gdy wyszedł na górę aby się modlić o godzinie szóstej. On też z Janem o godzinie dziewiątej poszedł do świątyni” [19]. Inną propozycję miał Orygenes, który powołując się na przykład św. Piotra, oraz na Psalmy, za stosowne uznawał modlić się rano, o szóstej (południe) i wieczorem[20]. Jak z tego widać nie było w tym względzie odgórnego nakazu.
Jednakże nawet ci autorzy (Tertulian, Orygenes) przekonywali, że modlić się należy częściej, a nie tylko trzykrotnie. Takich okazji do modlitwy w ciągu dnia nadarzać się miało dużo. Bazyli Wielki w swoich wskazaniach dla wiernych proponował:
„Gdy siadasz do stołu, pomódl się. Gdy bierzesz do ręki chleb, złóż Dawcy dziękczynienie. Wzmacniając winem słabe siły fizyczne, wspomnij na Tego, który dał ci dar dla rozweselenia serca i ulżenia w dolegliwościach […] Dziękuj Bogu, gdy się ubierasz. Gdy wdziewasz płaszcz, okaż większą miłość Bogu: On bowiem użyczył nam stosownego odzienia na zimę i na lato […] Okaż wdzięczność Temu, który dał nam słońce, by pomagało nam przy dziennych zajęciach”[21].
Klemens Aleksandryjski doda, że: „dobrze jest w czasie nocy zrywać się z łoża, by sławić Pana”[22]. W innym tekście, szeroko czytanym, z IIIw. znajdziemy zachętę do pójścia rano do kościoła na wspólną modlitwę, a w dni kiedy jej nie ma, do dłuższej lektury Pisma Świętego w domu[23].
Takich i podobnych rad znajdziemy u Ojców Kościoła mnóstwo. Każdy z tego wybierał to, co uważał za słuszne, i co było dla niego możliwe. Jest jednak prawdą, że z czasem wytworzyła się praktyka stałych godzin, gdy zwłaszcza wspólnoty monastyczne gromadziły się na modlitwie. Zwykli wierni nie byli jednak do tego zobowiązani.
W Piśmie Świętym jest też mowa o miejscu modlitwy. Nie są to jednak wskazówki jednoznaczne. Wprawdzie Chrystus mówił, żeby wejść do izdebki i modlić się do Boga, „który widzi w ukryciu” (Mt 6,6), ale św. Paweł zaleca modlitwę „na każdym miejscu” (1 Tym 2,8). Opierając się na tych i podobnych wskazaniach, Ojcowie Kościoła nie przywiązywali większej wagi do miejsca, bo jak powtarzali, Bóg widzi wszędzie i słyszy z każdego miejsca. Trzeba jednak ich zdaniem w miarę możliwości posłuchać rady Chrystusa: „abyśmy modlili się w ukryciu, w odosobnionych i samotnych miejscach, w najbardziej zacisznych pokojach”[24]. Dla zapewnienia sobie możliwości lepszego skupienia Orygenes radzi wyznaczyć w domu określone miejsce i tylko tam oddawać się modlitwie. Bardziej jednak zwracał uwagę na to, by unikać miejsc niegodnych modlitwy. Za takie uważał te, gdzie dopuszczono się czynu niemoralnego, a nawet sprofanowanych przez zachowanie niezgodne z „prawym rozumem”. W tym sensie za niestosowne uznawał przystępowanie do modlitwy w sypialni małżeńskiej[25]. Były to jednak tylko sugestie. W tym przypadku niebagatelną rolę odgrywały możliwości poszczególnych chrześcijan. Zwłaszcza pierwsze generacje chrześcijan, gdy chrzest przyjmował jeden z domowników, a pozostali trwali przy religii pogańskiej, wykreowanie sobie miejsca do modlitwy musiało nastręczać problemów. Nie mówiąc o tym, że w wielu wypadkach chrześcijanin musiał się ukrywać ze swoją wiarą nawet przed najbliższymi[26].
Interesująca rzecz, że więcej uwagi niż kwestii miejsca i czasu, poświęcano postawie ciała. Wydaje się, że zwykli chrześcijanie przywiązywali do tego dużo uwagi, co nie zawsze łączyło się z jakością modlitwy. Powszechna jak się wydaje była postawa stojąca podczas modlitwy, być może ze wzniesionymi rękami, jak to ilustrują wizerunki oranta. Znano też postawę klęczącą, która czasem budziła kontrowersje, ale dotyczyło to jak się wydaje modlitwy publicznej. Podobnie jak prostracja, czyli leżenia krzyżem podczas modlitwy. Te postawy nie budziły większych kontrowersji, czego nie można powiedzieć o niektórych innych praktykach. Cytowany wielokrotnie Tertulian krytykuje zbytnie przywiązanie przystępujących do modlitwy do niektórych symbolicznych gestów. Za takie uważa przesadną troskę o czystość rąk, o zdejmowanie płaszcza, zbytnie podnoszenie rąk, zwyczaj obowiązkowego siadania po modlitwie[27]. Nie zawsze wiemy o co dokładnie chodziło, ale zasadniczo było to zwracanie uwagi na gesty, zamiast na samą modlitwę. W dodatku, niektóre z tych gestów miały jakieś powiązanie z rytuałami pogańskimi[28].
Były jednak gesty, do których przywiązywano więcej uwagi. Takim najbardziej znanym był zwyczaj kierowania wzroku ku niebu: poprzez otwarte okno albo drzwi. Pierwsi autorzy rozpraw o modlitwie za bardziej zasadne uważają zwracanie się w takiej sytuacji ku wschodowi, co uważano za symboliczne zwrócenie się do światła przynoszonego przez Syna Bożego[29].