- Jeżeli ksiądz naprawdę dba o życie duchowe wiernych, to krzywda mu się nigdy nie stanie. Wiem po sobie - mówi bp Artur Ważny.
Dziś kolejna część zapisu spotkania, które odbyło się w tarnowskiej "Alegorii", gdzie w ramach Tarnowskiego Klubu Dyskusyjnego gościem spotkania pod tytułem "Skandal Kościoła?" był bp Artur Ważny.
Zapis pierwszej części zamieściliśmy tu: Skandal Kościoła cz.1. Zapis drugiej tu: KARIERA SŁOWA "EKSCELENCJA". Rozmowę z bp. Arturem prowadził tarnowianin, red. Marcin Pulit, wieloletni prezes Radia Kraków.
Marcin Pulit: - To nie tylko chodzi o pieniądze, finanse, transparentność tych finansów ale jeśli mówimy już o skandalach pedofilskich w Kościele w Polsce, to większość tych spraw ciągle jest niewyjaśniana, ciągle jest problem z przekazywaniem spraw prokuratorze, dokumentów sądom. Cały czas nawet w tym obszarze, wydawałoby się ewidentnym, w którym Kościół instytucjonalny powinien się otworzyć, zresztą zgodnie z wytycznymi papieża, i przekazywać informacje, to cały czas tego nie ma….
Bp Artur Ważny: Myślę, że w dużej mierze jednak tak nie jest. Ale może wydawać się z punktu widzenia społecznego, że jeszcze niektórzy się obawiają, i tego nie robią tego. Ja jestem niedługo w episkopacie, ale jeśli chodzi o relacje, rozmowy z biskupami, to jasno stawiane jest, że trzeba radykalnie rozstrzygać i oddawać dokumenty. Być może niektórzy mają swoje powody, że się dystansują od takich działań, ale wśród młodszych biskupów, tych, którzy teraz obejmują diecezje to ich stanowisko, postępowanie jest jednoznaczne.
Tych przykładów można by jednak mnożyć, że sprawy nie są zakończone, nie są przekazywane do prokuratury, bo jednak jeśli mówimy o pedofilii to mamy do czynienia z przestępstwem. Są sprawy równolegle prowadzone przez instancje kościelne, i tutaj te rozstrzygnięcia też budzą sporo wątpliwości. Ostatnia sprawa biskupa Szkodonia. Widzimy w tym przypadku specyfikę postępowań kościelnych, w których można kogoś nie uznać winnym, ani nie nie uniewinnić, tylko mamy coś pośredniego, bo może coś tam było, ale nie ustalono winy. To półśrodki, które zostawiają sprawę jakby w zawieszeniu. Czy tu nie należałoby dokonać poważnej rewizji w tych procedurach? Bo cały czas jest takie wrażanie, że to jest szukanie jednak jakiegoś usprawiedliwienia i łagodzenia, a kary nakładane są bardzo symboliczne.
Myślę, że jest takie medialne oczekiwanie, na konkretne rozstrzygnięcia. Nie zawsze jest tak, że jest tam zafałszowanie czy nieuczciwość. Nieraz jest tak, że nie ma do końca jasnych faktów, zeznań. Procedury są takie, że jak mamy przestępstwo, to sprawy muszą być zakończone, winni osądzeni i ukarani. Natomiast fakt, że to nie jest w Kościele do końca jasne wynika może z tego, że wielu biskupów nie miało osobistego spotkania z ofiarami. Może nie rozumieją przez to do końca, że to jest problem.
A relacje ofiar ze spotkań z biskupami są też wstrząsające, bo są one niejednokrotnie całkowicie przedmiotowo traktowane, a w tych wewnątrzkościelnych procesach nie są brane pod uwagę. Ale cały czas mnie nurtuje jedno. Te niektóre sprawy, najbardziej drastyczne. Cały czas nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie: „Jak to było możliwe?” Że nikt nie widział, nie reagował. Albo wiedział? Sprawa dominikanina z Wrocławia, chyba jedna z najbardziej bulwersujących i to chronienie go przez przełożonego…. Czy księża czy biskupi zdają sobie sprawę, szukają odpowiedzi, strukturalnej, jak zorganizować Kościół w Polsce, żeby takie przypadki się nie zdarzały? Zawsze się trafią jacyś ludzie źli, skłonni do różnych złych rzeczy, ale chodzi o to, żeby odpowiednio na to reagować. Czy taki namysł w episkopacie w ogóle jest? Bo ja odnoszę wrażenie, że szuka się raczej wroga zewnętrznego jeśli chodzi o sytuacje kryzysowe w Kościele. To albo zepsuty laicki zachód, za komuny wrogiem był marksizm, a teraz gender, ideologie LGBT, jak to jest nazywane.
- Cały czas chodzi o duchowość, o nawrócenie, o wiarę. Tu jest fundament. Tu chodzi o formację. Ja przez dwa lata byłem odpowiedzialny za to i tu jest odpowiedź, żeby każdy z kapłanów dbał o wewnętrzną świętość, i relację z Jezusem, to byśmy nie mieli tylu złych świadectw. Trzeba zatroszczyć się o formację, to wtedy te złe rzeczy nie będą się zdarzać. Może słabo dbamy o życie duchowe? Trudno robić policjanta z każdego księdza, który będzie pilnował drugiego księdza. Ja się mogę domyślać, że ktoś nadużywa zaufania, może nawet kogoś krzywdzi, no ale teraz jak to udowodnić do końca, że spotyka się z kimś?
- Wydaje mi się, że cały czas problemem jest transparentność struktur kościelnych.
- No ale jak ona miałaby wyglądać?
Prościej będzie to może pokazać na przykładach dotyczących finansów, w których to wierni decydują, to wierni kontrolują, wierni sprawdzają. W tych kwestiach finansowych, co bywa upokarzające dla wiernych, a ja sam też tego kompletnie nie rozumiem, są te stawki „co łaska”, za sprawowanie posług. Moim zdaniem nie powinno ich być, albo wręcz odwrotnie, powinny być, i powinny być wypisane wielkimi literami, jaka ofiara za jaką posługę się należy, żeby nie było sytuacji, że wierny, niepewny, musi badać księdza zastanawiając się nad tym, jaka ofiara będzie godna, a jaka już niegodna. Szerzej myślę o finansowaniu Kościoła i transparentności . Może podatek kościelny odprowadzany przez wiernych? Wprowadzić jasne i klarowne wynagradzanie duchownych?
Są już pomysły dotyczące tego, jak to rozwiązać, takie choćby jak rozwiązania obecne w Kościele na zachodzie Europy. Są jakieś rozwiązania pośrednie, czerpiące z metod w Kościele w Niemczech, Austrii czy Włoch. Są takie pomysły, żeby to zrobić. Natomiast te taryfikatory wzięły się z czasów zaborów, kiedy sztywno coś było ustalone. To trwa do dziś niestety, bo tego nie powinno być. I ludzie powinni jakoś inaczej księży wynagradzać. Wiadomo jednak, że jeżeli ksiądz naprawdę dba o życie duchowe wiernych, to krzywda mu się nigdy nie stanie. Wiem po sobie.