Świadkami modlitwy Papieża były miliony, które gromadziły się na Eucharystii i nabożeństwach celebrowanych przez Jana Pawła II w niemal wszystkich krajach świata.
W rozmowie z André Frossardem Jan Paweł II szeroko opowiadał o swojej codziennej modlitwie. O przeżywaniu Mszy świętej i Liturgii Godzin; o ścisłym związku modlitwy z działaniem i o znaczeniu modlitwy kontemplacyjnej dla tego, kto ma w Kościele powołanie do życia czynnego. „Jeśli powołanie – mówił – moje i życie, dawniejsze i obecne, było «czynne» – to jednak trzeba pamiętać, że najważniejszym «czynem», najważniejszym działaniem każdego dnia, jest Msza święta: sakrament i akt liturgiczny. W niej samej zawiera się najpełniejsza «synteza» modlitwy, to znaczy spotkania z Bogiem w Chrystusie i obcowania z Nim. Doświadczenie trzydziestu kilku lat kapłaństwa nauczyło mnie, że aby Msza święta była taką «syntezą», takim «szczytem i pełnią», trzeba w nią wejść poprzez modlitwę – i trzeba z niej wyjść ku modlitwie każdego dnia, wiedząc, że ten dzień będzie wypełniony wielorakim działaniem, wielu różnymi czynnościami. Wiadomo, że dzień kapłana jest «liturgiczny», nie tylko dzięki Mszy świętej, ale także dzięki liturgii godzin, które stanowią o szczególnym rytmie tego dnia. W jego całokształcie ilościowo przeważa oczywiście praca, różne zajęcia. Jednakże wszystkie te zajęcia muszą wyrastać z modlitwy jakby ze swej duchowej gleby”[26].
W tej rozmowie papież dodał: „…nie otrzymałem powołania do życia kontemplacyjnego, natomiast z najwcześniejszego okresu mojego nawrócenia na drogę życia wewnętrznego (i zarazem na drogę kapłaństwa), a także ze wszystkich następnych etapów tej drogi wyniosłem niezbite przeświadczenie o fundamentalnym znaczeniu modlitwy – i to w zasadniczej mierze modlitwy kontemplacyjnej – dla tego działania, które wynika z mojego powołania. Tak było na wszystkich etapach tego powołania… […]. Nie widzę w tym względzie żadnych większych różnic. Może w okresie wikariuszowskim najbardziej trzeba było «pilnować» czasu na modlitwę, a zwłaszcza na rozmyślanie – później jakoś łatwiej wchodziło w program dnia, skoro sam mogłem go sobie bardziej układać”[27].