Biblia jest nieporównanie bardziej autorytatywna niż cokolwiek innego, co kiedykolwiek napisano czy powiedziano.
W Żydowskim Komentarzu do Nowego Testamentu teolog żydowski (Żyd mesjanistyczny) David Stern stwierdza: „Biblia jest nieporównanie bardziej autorytatywna niż cokolwiek innego, co kiedykolwiek napisano, czy powiedziano. Niepodważalną prawdę ujawnioną przez samego Boga o sobie samym i o człowieku znajdziemy w Tanach i w Nowym Testamencie, i w żadnym innym miejscu. Wszystko to ma jeden powód – Biblia jest natchniona przez Boga”[1].
Sam Jezus, a później Apostołowie, cytowali Stary Testament uważając go za Słowo Boże. Pierwsze pokolenia chrześcijan określały kwestię natchnienia nawiązując i korzystając z pojęć i kultury pojęciowej właściwej ich czasom historycznym. Idea zaś natchnienia wywodziła się niewątpliwie z późnojudaistycznych koncepcji. Z tej też kultury pierwsi pisarze chrześcijańscy odziedziczyli myśl o boskim natchnieniu Pisma Świętego. Pojęcie natchnienia (łac. in-spiratio), kojarzące się z przenikającym tchnieniem lub powiewem, zostało zaczerpnięte do literatury żydowskiej ze świata przyrody i nawiązywało do żywotności i dynamiczności, a jako określenie obrazujące działanie Boże mieściło się całkowicie w pojęciowości biblijnej[2].
Zarówno judaizm palestyński jak i judaizm grecki podzielał przekonanie o natchnieniu Ksiąg Świętych[3]. Przekonanie Żydów o niezwykłości Ksiąg Świętych widać w Księdze Machabejskiej, w przesłaniu Jonatana do Spartan. Jonatan stwierdza, że Żydzi nie mają potrzeby zawierania przymierza z ludźmi, „ponieważ pociechę swoją mają w księgach świętych, które są w ich rękach” (1 Mch 12,9).
Idea natchnienia wywodziła się z koncepcji późnojudaistycznych, skąd pierwsi pisarze chrześcijańscy przejęli myśl o boskim natchnieniu Pisma Świętego. Samo pojęcie ksiąg natchnionych do literatury żydowskiej wprowadzili w I wieku dwaj pisarze żydowscy – żyjący w diasporze zhellenizowany filozof Filon z Aleksandrii († po 40 r.) i kapłan żydowski – historyk, który przystał finalnie do Rzymian, Józef Flawiusz († po 94 r.)[4].
Józef Flawiusz w dziele Contra Appionem, stwierdza, iż dzieje święte Żydów są dziełem proroków, którzy dokładnie opowiedzieli starożytne wydarzenia, otrzymawszy ich znajomość dzięki Bożemu natchnieniu: „Skoro więc u nas nie wolno każdemu pisać historii (i w naszych pismach nie ma żadnych rozbieżności), a przeciwnie, tylko prorocy mieli ten przywilej, otrzymując wiedzę o zamierzchłych i dawnych czasach z natchnienia Bożego i opisując jasno współczesne im wypadki, tak, jak się wydarzyły, to jest czymś naturalnym, a raczej nieuchronną koniecznością, że nie posiadamy tysięcy ksiąg niezgodnych, a nawet sprzecznych ze sobą, lecz tylko dwadzieścia dwie. Zawierają one kronikę od zarania dziejów i słusznie są uznane za wiarygodne”[5]. W zapisanym u Euzebiusza z Cezarei świadectwie Flawiusz przekaz ten brzmi: „Nie ma u nas jakiejś niezmiernej liczby ksiąg, któreby się ze sobą nie zgadzały albo stały w sprzeczności. Jest ich tylko 22, a zawierają dzieje wszystkich wieków i słusznie uchodzą za boskie”[6].