Najtrudniejsza księga

Ostatnia księga w zbiorze Pisma Świętego – Apokalipsa św. Jana – wywołuje różne reakcje tych, którzy biorą ją do ręki.

W jaki sposób Apokalipsa św. Jana jest interpretowana?

Apokalipsa św. Jana była zawsze przedmiotem szczególnego zainteresowania w czasach wielkich kryzysów ludzkości – wielkich kryzysów kultury i cywilizacji. Mówiono wtedy, podobnie jak i dzisiaj, o czasach apokaliptycznych, które zdają się nadchodzić (por. Albert Dürer – Jeźdźcy Apokalipsy). W czasach epidemii, głodu, katastrof naturalnych, w epokach, gdy ujawniała się szczególna tyrania rządzących i w okresach krwawych wojen, szukano znaków nadchodzącego Sądu Bożego. W takich czasach wizje apokaliptyczne były zawsze synonimem grozy, strachu i końca świata, który dokona się w następstwie katastroficznych wydarzeń kosmicznych.

Z drugiej strony często opacznie wyjaśnia się Apokalipsę św. Jana. Czynią tak zwolennicy różnych sekt, którzy z upodobaniem na jej podstawie wyznaczają coraz to nowe daty rychłego końca świata. Ale muszą z biegiem czasu poprawiać te niespełnione proroctwa i przesuwać koniec świata na dalsze lata – dostatecznie bliskie, by utrzymać ludzi w napięciu, a na tyle odległe, by nie trzeba ich było zbyt szybko zmieniać.

Wciąż pewne grupy religijne nadużywają tej księgi. Zła interpretacja Apokalipsy św. Jana lub wykorzystywanie jej do własnych celów znane jest nie od dziś. Jedni czynią tak, gdyż zapominają albo nie chcą wiedzieć o słowach Jezusa, który powiedział: „O dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec” (Mk 13,32). Inni interpretują ją opacznie, doszukując się w niej szczegółów dotyczących daty końca świata czy tajemnic związanych z tym wydarzeniem. W ostatnim wypadku czynią tak, aby napełnić tych, do których się zwracają, strachem. W każdym razie w oparciu o tę księgę powstało wiele sekt (np. millenaryści, głoszący tysiącletnie ziemskie królestwo Jezusa Chrystusa) i fałszywych proroctw.

Często chrześcijanie dają się omamić fałszywym prorokom, wykorzystującym tę księgę i głoszącym katastroficzne wizje w celu zastraszenia wspólnoty. Ci głosiciele bazują wyłącznie na ludzkiej naiwności. Dzieje się tak również w naszych czasach, gdy miliony ludzi żyje ogarnięte lękiem przed rzekomo nieuchronnym, kosmicznym kataklizmem, mającym unicestwić naszą planetę.

W naszych czasach budzi się jednak na nowo zainteresowanie Apokalipsą św. Jana. Ale ciągle dominuje nieufność i niepewność. Narosło zbyt wiele nieporozumień wokół tej Księgi i zrodziło się wiele błędnych i samowolnych jej tłumaczeń. Dlatego ciągle jeszcze panuje wokół niej milczenie i niewiedza. Jest ona tylko fragmentarycznie i w nieznacznym stopniu obecna w liturgii niedzielnej, a przecież dla wielu chrześcijan niedzielne czytania są jedynym źródłem znajomości Biblii.

Choć mówi się dzisiaj o wiośnie biblijnej, to nie ulega wątpliwości, że Apokalipsa św. Jana jest jednak w dalszym ciągu księgą najmniej znaną i rozumianą spośród pism natchnionych i to zarówno wśród wierzących, jak i w kręgu specjalistów. Większość chrześcijan traktuje ją jako „księgę [...] zapieczętowaną na siedem pieczęci” (Ap 5,1), czyli niedostępną. Czy można jednak wniknąć w tajniki tej Księgi i odkryć treść, która się w niej kryje?

« 1 2 3 4 5 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..