Marta i Maria

Pan mówi do tych, którzy pragną Go słuchać.

Takie podwojenie określeń odnoszących się do zatroskania w odniesieniu do Marty, oznacza szczególne i zbytnie zaniepokojenie licznymi problemami, które wynikały z posługi gościom, które wynikały z całej zaistniałej sytuacji. Taka była właśnie Marta. Pełna niepokoju, zabiegania, hałasu. Wśród wszystkich problemów, nieustannego zgiełku i zabiegania, nie miała czasu, by zatrzymać się i posłuchać Jezusa, Pana, daru pokoju, harmonii, pogody.

Ciekawym jest, iż Marta, która była zabiegana wokół różnych posług i niepokornie, zarozumiale sama określała siebie mianem diakona.

Jezus pragnie skorygować przesadną troskę i niepokój Marty o liczne sprawy, które mają charakter bardzo przyziemny (jedzenie i picie). Podkreśla, iż zbytnia troska o rzeczy doczesne nie może przysłaniać tego, co naprawdę jest ważne i konieczne, czyli głoszonej przez Niego nauki o królestwie Bożym. Jezus wskazuję na właściwą postawę Marii, która „wybrała najlepszą cząstkę, która nie będzie jej odebrana” (Łk 10,42). Część obrana przez Marię oznacza samego Jezusa Chrystusa. Maria wybrała słuchanie słów Mistrza. Wsłuchiwanie się w Jego słowo jest obraniem najlepszej części, czyli dziedzictwa duchowego, które nigdy nie będzie Marii odebrane. Rzeczy bowiem tego świata, o które tak niezwykle troszczy się Marta, przemijają (por. 1 Kor 7,31), natomiast słowo Boże, w które wsłuchuje się Maria, trwa na wieki (Iz 40,8) i jest słowem życia wiecznego (Łk 10,25).

Maria mogła zadziwić wszystkich obecnych. Przyjęła postawę potępianą przez rabinów, Jezus jednak stanął w jej obronie oświadczając, że wbrew powszechnym opiniom postąpiła dobrze. Przez fakt wsłuchania się w Jego słowo, niejako z własnej inicjatywy, weszła do grona Jego uczniów. Spośród wielu dóbr, które mogły stać się jej własnością, ona wybrała część dobrą i miłą Bogu.

Podkreślić jednak trzeba, iż Jezus nie poniża Marty, która postępowała zgodnie z normami i zwyczajami. Wypełniała przykazanie miłości bliźniego – chciała ugościć przybyłych do domu. Zapomniała jednak o tym, że „nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8,3).

Jezus pragnął pokazać Marcie, iż zwyczajny dom może być miejscem przepowiadania, słuchania słowa, modlitwy i kontemplacji. Może i powinien się stać małym Kościołem. Spotkanie z Panem może się dokonać nie tylko w świątyni, w miejscu uświęconym obecnością Boga i ze swej natury przeznaczonym na modlitwę, ale także w zaciszu rodzinnego domu, gdzie każdy może czytać Jego słowa, wsłuchiwać się w nie, rozważać ich treść, a następnie służbą innym wprowadzać je w życie[7].

„Jedno jest potrzebne”. Człowiek tak naprawdę potrzebuje do życia tylko tego, aby był kochany. Jezus przyszedł i zapukał do drzwi. Otworzyła Maria, która przyjęła Go sercem szlachetnym i dobrym. Maria obiera „dobrą część”. Grecki termin meris w tekście Łk 10,42 zostało przetłumaczone jako „część”. Jednak wyrażenie to przywołuje także na myśl liczne teksty Starego Testamentu, w których jest mowa o „dziedzictwie”, jakie Bóg daje swojemu ludowi. Spośród dwóch części Maria wybrała tę dobrą – najlepszą. Może ona powiedzieć: „Pan jest moim bogactwem”, „przypadły mi dobra wspaniałe, dziedzictwo moje jest najlepsze!” (Ps 16,5.6). Serce Marii jest tam, gdzie jest jej skarb (Łk 12,34). Wybrała ona Pana, który jest początkiem i końcem wszystkiego.

« 7 8 9 10 11 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..