Każdy chrześcijanin winien sobie nieustannie stawiać fundamentalne pytanie: kim dla mnie jest Jezus Chrystus – odpowiedzią na nie jest codzienne życie, codzienne postępowanie.
Wydaje się, iż Łukasz pragnie, byśmy patrząc na śpiącego Jezusa nie myśleli o Jego zmęczeniu. Bardziej trzeba patrzeć na Mistrza, który jest Panem. A jako prawdziwy Pan nie ma się czego lękać. Sen Jezusa niewątpliwie jest oznaką Jego mocy i spokoju. Jezus jest Panem żywiołów. Zło nie może Go przemóc. Ten, który nie ma miejsca, gdzie mógłby głowę skłonić, paradoksalnie wszędzie jest w swoim domu. W tradycji starotestamentalnej sen jest wyrazem ufności w Bożą opiekę (por. Hi 11,18-19; Ps 3,5-6; 4,8; Prz 3,24-26). Patrząc na śpiącego Jezusa przypomina się historia Jonasza, który zmęczony wsiadł na statek płynący do Tarszisz[5]. Zapisze autor natchniony: „Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr, i powstała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; rzucili w morze ładunek, który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął. Przystąpił więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: «Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do Boga twego, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy»” (Jon 1,4-6). Jonasz zasnął, gdyż był zmęczony. Jezus zaś jest kimś „więcej niż Jonasz”. Śpi nie tylko dlatego, iż był zmęczony, ale również i dlatego, że jest prawdziwym Panem – nie lękał się niczego.
(pdf) |