Życie Mojżesza przykładem drogi od nadziei złudnej do nadziei wiary.
Mojżesz obserwując z uwagą dziwne zjawisko, jakim był krzew, którego ogień nie mógł strawić, otwarł się na Boga, który objawił mu swoją wolę:
„PAN rzekł: Przyjrzałem się niedoli mojego ludu w Egipcie, usłyszałem jego krzyk pod biczem nadzorców, znam więc ogrom jego cierpień. Zstąpiłem, by wyzwolić go spod władzy Egiptu i wyprowadzić z tego kraju do ziemi wspaniałej i przestronnej, do krainy płynącej mlekiem i miodem (…) Posyłam cię więc teraz do faraona. Idź i wyprowadź z Egiptu Izraelitów, mój lud” (Wj 3,7-10).
Przywołany fragment trzeciego rozdziału Księgi Wyjścia wyraźnie wskazuje, że prawdziwe wyzwolenie Izraela z egipskiego domu niewoli, zostało zainicjowane przez Boga, który wybrał, jako pośrednika w realizacji tej misji Mojżesza. W ten sposób skuteczność zbawczej inicjatywy została uwarunkowana pochodzeniem od Boga. Mojżesz zatem nie mógł być protagonistą w walce o uwolnienie swoich rodaków z Egiptu, o czym zresztą sam się przekonał, próbując według własnego pomysłu pomagać im. Bóg, który „przyjrzał się niedoli” swojego ludu w Egipcie, postanowił interweniować, posyłając do kraju faraona Mojżesza, by wyprowadzić Izraelitów z terytorium zagrażającego ich życiu, a następnie wprowadzić ich do ziemi mlekiem i miodem płynącej.