Chrystologia księgi w kilku przykładach...
Ponadto Ewangelista zwraca uwagę na łódź. Niewątpliwie w jego opisie stanowi ona obraz Kościoła, który znajduje się w niebezpieczeństwie. Św. Marek pisze o potężnej wichurze, a św. Mateusz określa to zjawisko słowem greckim (seismos), które oznacza trzęsienie ziemi, ale należy pamiętać, że przy jego pomocy opisuje się także prześladowania.
W niebezpieczeństwie uczniowie kierują do Jezusa prośbę: „Panie, ratuj, giniemy!”. Nazywają Go Panem. W tym słowie występuje już wyznanie wiary pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej. Przedstawiają Mistrzowi tragiczną sytuację i proszą: ratuj, a dosłownie: zbaw. Nie jest to okrzyk przerażonych rybaków, jak w Ewangelii św. Marka: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”, ale uczniów, którzy uciekają się do Pana, czyli do Tego, kto może ich „zbawić” w niebezpieczeństwie.
Opowiadanie o burzy w wersji św. Mateusza przypomina, że nie zawsze, gdy idzie się za Chrystusem, okoliczności są sprzyjające. Może zdarzyć się wielka burza i pojawi się nawet wielkie niebezpieczeństwo.
Ponadto opowiadanie o burzy, jak świadczy Ewangelia św. Mateusza, służyło w pierwotnym Kościele jako pouczenie, że wiara w moc Jezusa i zaufanie Mu są potrzebne i stanowią siłę, która pozwala przetrwać najtrudniejsze okoliczności życia; nawet wtedy, gdy wydaje się, że nie ma już ratunku.
Można znaleźć się nawet w wielkim niebezpieczeństwie. Jednak dopiero niepowodzenia, niebezpieczeństwa i kryzysy są sprawdzianem naszej wiary. Wtedy okazuje się, że wciąż jest ona słaba, że stale musi rosnąć i wzmacniać się. W takiej sytuacji pozostaje nam wołanie: „Panie, ratuj, giniemy!”.
[1] Wszędy pełno Ciebie…, Warszawa 1991, s. 190.