Apostołowie przemawiali językami znanymi dobrze przybyszom z dalekich stron.
Ci, którzy brali udział w wydarzeniach oświadczyli: „słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boga” (Dz 2,11). Czy to stwierdzenie nie rzuca więcej światła na tę kwestię?
Zwraca tutaj przede wszystkim naszą uwagę zwrot: „w naszych językach”. Ci, którzy słuchali Apostołów słyszeli swoje ojczyste języki. To stwierdzenie wyraźnie wskazuje, że chodzi o zrozumiałe przemówienia. Chociaż skierowane do Boga, przypominają nie tyle modlitwy ekstatyczne z 1 Kor 14, co raczej hymny natchnione, podobne do tych, o jakich wspomina św. Łukasz (rozdz. 1-2), gdzie na przykład Maryja „wielbi” Pana głosząc: „wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,46). Czy jak o tym czytamy w Apokalipsie, że pod wpływem Ducha Świętego tłum zaczął wielbić Boga śpiewając o Jego niezwykłych czynach: „Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu” (Ap 15,3). Gdy Duch Święty napełnił ich serca, pozwolił im wypowiedzieć podziw i uznanie w stosunku do Boga. Te uczucia znajdują swój odzew w hymnach, które są owocem daru proroctwa a nie glosolalii. Dlatego można też zrozumieć, dlaczego św. Piotr zastosował do aktualnej sytuacji słowa, w których prorok Joel zapowiadał wylanie Ducha Świętego. Wylanie to spowodowało „prorokowanie” tych wszystkich, którzy Go otrzymali (Dz 2,17-18). Dlatego Apostoł odnosi się do tradycji prorockiej.
Tak więc mimo pewnych zbieżności z tym, co teksty biblijne nazywają darem języków, wydaje się, że charyzmat udzielony Apostołom przez Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy miał inną naturę.
Był bardziej zbliżony do tego do nazywamy prorokowaniem. Były to hymny pochwalne, określane zazwyczaj w Nowym Testamencie jako prorokowanie - zgodnie zresztą z sensem przytoczonego przez św. Piotra proroctwem Joela (Dz 2,17). Można przyjąć, iż Duch Święty sprawił, że Apostołowie wygłaszali ekstatyczne przemówienia, po ludzku niezrozumiałe, ale równocześnie ten sam Duch spowodował, że każdy ze słuchaczy je rozumiał.