Obraz Kościoła kształtują przede wszystkim ci, którzy wyznają wiarę w Chrystusa i żyją zgodnie z Jego boską nauką.
Czyli grzech nie narusza wewnętrznej jedności Kościoła?
Św. Augustyn wnikliwie wyjaśnia: „Nie jest niczym zuchwałym stwierdzenie, że kto jest w domu Bożym, jest także tym samym domem Bożym, zbudowanym na skale, uznanym za jedyną gołębicę, za uroczą oblubienicę bez skazy i bez zmarszczki, za ogród zamknięty, za źródło dobrze opieczętowane, za źródło wody żywej, za raj napełniony owocami. Temu domowi zostaje powiedziane: «Znoście się nawzajem z miłości, zachowujcie jedność w więzi pokoju»; «wy jesteście świętą świątynią Bożą». Tym ona jest w dobrych wiernych; […] o innych jest powiedziane, że są w domu nie stanowiąc części jego społeczności, która w pokoju wydaje owoce sprawiedliwości. Są one podobne do słomy, która jest razem ze zbożem. Nie można zaprzeczyć, że także oni są w domu, o czym przypomina sam Apostoł, gdy mówi: «W wielkim domu znajdują się nie tylko złote i srebrne naczynia, lecz także drewniane i gliniane; jedne do użytku zaszczytnego, a drugie do niezaszczytnego»”[8]. Tekst jest jasny, chociaż w innych miejscach Augustyn zdołał jeszcze go rozjaśnić.
Znajdujemy więc u Augustyna także takie wyjaśnienie: „Myśli się o pewnym zamieszaniu, gdy wszyscy, niezależnie czy żyją dobrze, czy też źle, są nazywani chrześcijanami”. Wynika to z faktu, że „wszyscy są naznaczeni takim samym charakterem, wszyscy zostali obmyci przez ten sam chrzest, wszyscy wypowiadają tę samą modlitwę, której nauczył nas Pan, wszyscy uczestniczą w celebracji tych samych tajemnic”[9]. Nie wszyscy jednak wydają takie same owoce. Jedni zacieśniają więzy przynależności do Chrystusa, a inni je wynaturzają i zrywają. Mówi św. Augustyn: „Wielu przyjmuje sakrament Jego ciała, ale nie wszyscy ci, którzy je przyjmują zajmą u Niego miejsce obiecane członkom Jego ciała. Prawie wszyscy uznają sakrament Jego ciała; wszyscy razem karmią się na Jego pastwiskach”, ale jedni dla życia wiecznego, a inni dla wiecznego ognia. Dlatego „nie możemy uważać za nieprzyjaciół tylko tych, którzy są nam otwarcie przeciwni, ponieważ o wiele gorszymi nieprzyjaciółmi są ci, którzy wydają się należeć do Ciała Chrystusa, a tymczasem są poza nim”[10]. Zachodzi więc różnica między tym, kto jest we wspólnym domu, gdyż Chrystus, żyjący w nim, uczynił go narzędziem jedności i komunii, a tym, kto, owszem, żyje w nim, „mimo że jest poza nim z powodu różnicy obyczaju”[11].