Największym po Chrystusie teoretykiem kapłańskiego życia i pracy jest w Nowym Testamencie niewątpliwie św. Paweł.
Ponadto gdy posługa Starego Testamentu była czymś przemijającym, chwilowym, to apostolstwo Nowego Testamentu, tak jak nowa ekonomia zbawienia, jest definitywne, stałe. Stąd wniosek: „Jeżeli zaś to, co przemijają było w chwale, daleko więcej cieszy się chwałą to, co trwa” (2 Kor 3, 11).
Z owym przemijaniem posługi starotestamentalnej wiąże się symbol zasłony, którą Mojżesz, zstępujący z Góry Synaj, zakrywał swoje oblicze. Czynił to w obawie, aby lud nie dostrzegł, jak znika stopniowo z jego twarzy blask Bożego Majestatu. Otóż Paweł, nie odczuwając tego rodzaju obawy z odkrytą twarzą opowiada Ewangelię. Nie zniknie bowiem już nigdy blask z jego oblicza, tak jak nie odmieni się i nie zniknie nic z planów zbawienia w Chrystusie (2 Kor 3, 13-18).
Tak więc posługa starotestamentalna, aczkolwiek sama w sobie jaśniała blaskiem, przestawała właściwie promieniować znalazłszy się obok wzniosłości apostolstwa Nowego Przymierza (2 Kor 3,10).
Występowanie w imieniu Boga samego jest drugim z kolei źródłem wielce zaszczytnego charakteru apostolstwa nowotestamentalnego. Nie tylko o sobie samym, ale o wszystkich, którzy głoszą Ewangelię, powie Paweł: „W imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy...” (2 Kor 5,20). Nieco dalej w tym samym liście czytamy: „Usiłujecie bowiem doświadczać Chrystusa, który przeze mnie przemawia” (13,3). Albo gdzie indziej: „Oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc burzenia, dla Boga, twierdz warownych” (10,4). Zresztą o całym swym nauczaniu powie Paweł, że: nie miało nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz było ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (1 Kor 2,4-5).