Tymi oto słowy dziękuje Maryja za dary, jakie sama otrzymała, a potem wylicza dobrodziejstwa, jakich Bóg nie przestanie na wieki dawać całemu ludzkiemu rodzajowi.
Nie możliwe, aby wspomnienie tego hymnu nie zrobiło wrażenia na przeżywającej podobne szczęście cichej Panience z Nazaretu. Ogólnie przyjmują egzegici, że ten hymn był kanwą, na której Maria wyśpiewała całą swoją radość i odkryła pełnię szczęścia swojej nieskalanej duszy. Ale już najwięcej radości wyzwolił z rozpromienionego serca Marii widok świętego miasta, Jerozolimy. Góra Syion, na której stała świątynia, przypominała jej dawne lata świetności Izraela i przesunęła przed jej oczyma wszystkie sceny z dawidowego psałtarza, w którym król prorok tak wspaniale wychwala majestat Stwórcy. Maria niewątpliwie zaczęła śpiewać: „Śpiewajcie Panu pieśń nową, bo uczynił dziwne rzeczy, wspomogła go prawica jego.
Objawił Pan zbawienie swoje, przed oczyma pogan ukazał sprawiedliwość swoją. Wspomniał na miłosierdzie swoje i na prawdę swą dla domu Izraelowego. (Ps 97,1-3).
Maria znała psalmy. Jeśli znali je wszyscy pielgrzymi, tym bardziej znała je ona. Teraz, po zwiastowaniu, nabrały one dla niej specjalnej wymowy, modliła się ich słowami, czując jak bardzo mesjański ich charakter właśnie teraz, w tej dziejowej godzinie, przobleka się w realne kształty. Jeśli co, to najwięcej psalmy dostarczały Marii tworzywa i użyczyły swej formy do skomponowania pieśni, którą Maria żegnała kończącą się synagogę i równocześnie witała rodzący się z niej i przez nią Chrystusowy Kościół.
Wszystkie te powyżej wspomniane sceny i zdarzenia stały się dla Marii natchnieniem do wyśpiewania swego hymnu. Potrzeba było jeszcze ostatniej iskry, która zapaliła nagromadzone w jej sercu prochy i spowodowała wylanie się myśli na zewnątrz. Tą iskrą były słowa św. Elżbiety: A skądże mi to, że przyszła Matka Pana mego do mnie? (Łk 1,43). Dwie ciężarne niewiasty spotykają się ze sobą. Chrystus odwiedza swego poprzednika, Jana Chrzciciela. Wszyscy rozumieją się doskonale. Uczucia osiągają swój punkt szczytowy. Maria dłużej milczeć nie może. Pęka tama hamująca jej radość, rozrywa się zapora jej serca i z duszy przepełnionej szczęściem płynie wartki potok słów, który natychmiast stroi się w szatę oryginalnej na swój sposób zaimprowizowanej pieśni. Świat słyszy po raz pierwszy wspaniałe słowa głębokiej pieśni Magnificat. I odtąd będzie jej używał w podobnych, jak Maria, sytuacjach”[16].