W Tarnowie odbyło się publiczne wysłuchanie młodych na temat strajku kobiet, aborcji, pro life i wulgaryzmów.
Co widziałam, widziałem?
Zdaniem Klaudii Rogóż ostatnie wydarzenia pokazały, że doszło do zjednoczenia w społeczeństwie. – Nikt nie patrzył, kto jest jakiej płci. Młodzi i starsi się zjednoczyli, żeby protestować po wydaniu tego niehumanitarnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wiele osób z prawej strony zarzuca nam, że tak naprawdę żądaliśmy aborcji na każde życzenie, co oczywiście jest naszym postulatem, ale nam chodziło tak naprawdę o coś głębszego. W naszym prawie jest coś takiego jak nietykalność osobista, naruszenie czyjejś przestrzeni. Zmuszanie kobiety do noszenia w sobie ciężko uszkodzonego płodu jest, moim zdaniem, naruszaniem takiej przestrzeni cielesnej, a co za tym idzie naruszeniem prawa kobiety do decydowania o swoim ciele, o swoim życiu. Protestowaliśmy, by nikt nie zmuszał nas do bycia żywymi trumnami czy inkubatorami dla dziecka, które będzie żyło kilka chwil po urodzeniu. To sadyzm i okrucieństwo. Nie oszukujmy się, istnieje taki rodzaj bólu, którego nie da się złagodzić żadnymi lekami. Cierpieć będzie ojciec, matka, patrząc jak ich dziecko umiera – mówiła pani Klaudia.
Odnosząc się do samego faktu aborcji, dodała, że współczesna antykoncepcja nie jest w 100 procentach skuteczna. – Nie zawsze każdy ma odpowiednie możliwości, żeby zapewnić dziecku odpowiednie wychowanie, nie zawsze ma tyle pieniędzy, żeby zapewnić mu to, co potrzebne. Czasami ktoś jest za młody albo za stary i powinien mieć możliwość decydowania o swoim ciele. Istnieje oczywiście możliwość oddania dziecka do okna życia lub adopcji, ale kto z osób tak radzących innym,
adoptował takie dziecko? Zastanawiając się nad tym, czy lepiej usunąć swoje dziecko czy oddać je do adopcji, człowiek nie chciałby, żeby jego potomek część życia spędził w domu dziecka – mówiła K. Rogóż.
Kamil Osika uważa, że do zjednoczenia społeczeństwa jednak nie doszło. – Ja zobaczyłem ogromny podział, który jest w społeczeństwie już od dłuższego czasu. Widziałem ludzi, którzy ciągle się dzielą, nie chcą siebie słuchać, nawzajem się nakręcają, krzyczą na siebie. Nie chodzi o to, żeby mieć to samo zdanie. Ja mam swoje, ktoś ma inne. Ja mam swoje wartości, ktoś inne i wiadomo, że nie zawsze się będziemy zgadzać. Ale potrzebne jest miejsce, w którym będziemy się słuchać, że nie będziemy się bać siebie – mówi K. Osika.
- Osoby, które wyszły na ulicę, sprzeciwiały się temu, żeby ktoś im zakazywał – tłumaczył strajk kobiet Kamil Mitera. - Chcą decydować o sobie. Protestowali, ponieważ panowie w garniturach zakazali kobietom decydować o swoim ciele. Uważam to za karygodne - podkreśla członek Młodej Lewicy.
Alicja Miszkurka widziała przepychanki, ale nie konkrety. - Przyglądając się protestom, wypowiedziom, nie wiedziałam, jaki jest cel tych wydarzeń. W natłoku informacji trudno było się tego dowiedzieć - mówiła studentka biologii, ewangelizatorka, zaangażowana w Młodych na Progu.